Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna

Ocalić od zapomnienia - epizody, uczeni i pszczelarze
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna -> Hyde Park
Autor Wiadomość
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Pią 11:50, 15 Sty 2010    Temat postu: Ocalić od zapomnienia - epizody, uczeni i pszczelarze

Dzień dobry Państwu,

pragnę zapoczątkować nowy wątek, w którym każdy będzie mógł podać swoją osobę, która w jakiś sposób wpłynęła na jego życie, a także można - moim zdaniem - opisać jakieś mało znane epizody z życia sławnych ludzi lub mało znane fakty historyczne. W moim pojęciu mogliby to być ludzie żyjący, ale jak uczy doświadczenie ostatnich tygodni - to jest bardzo trudne do wykonania (z różnych względów) i lepiej będzie opisywać tych, których już nie ma między nami, którzy w jakiś sposób zaznaczyli swoją obecność na skalę MIĘDZYNARODOWĄ, KRAJOWĄ, REGIONALNĄ, POWIATOWĄ LUB GMINNĄ. Chodzi mi o to, że z pewnością wszędzie byli ludzie, którzy własną pracą i swoim zaangażowaniem w prace dla społeczności (lokalnej i ponadlokalnej) zasługują na opisanie w tym wątku.

Bardzo serdecznie zapraszam do współpracy

Od podanej wyżej zasady zrobię jeden, jedyny wyjątek. Otóż nasz nieoceniony NESTOR polskiego pszczelarstwa Pan Stanisław Zbieg, tak dużo zrobił i nadal robi w pszczelarstwie, niestrudzenie pomagając młodszym kolegom, iż dlatego postanowiłem zacząć od tego człowieka. Jeżeli chodzi o moją osobę, to Pan Stanisław Zbieg nie tylko był moim Mistrzem i Przewodnikiem w pszczelarstwie przez okres dłuższy niż 20 lat, ale walnie przyczynił się do tego, abym mógł opisać w pracy doktorskiej wiele aspektów pszczelarstwa naszych południowych sąsiadów i z południowo-wschodniej Polski. Teraz po latach jeszcze raz mogę powiedzieć publicznie tylko jedno słowo: DZIĘKUJĘ.

Pan Stanisław Zbieg nigdy nie posiadał dużej pasieki, a jednak zapisał się złotymi zgłoskami w polskim pszczelarstwie. Przez ponad dwadzieścia lat był dla mnie niedoścignionym mistrzem i człowiekiem, którego aktywność zawsze robiła na mnie duże wrażenie. Imponuje mi nie tylko obszerną wiedzą pszczelarską i stałą gotowością służenia innym swoją wiedzą, ale nade wszystko umiejętnością uczenia się pomimo upływu lat... Jeżeli mnie pamięć nie myli, to w wieku 74 lat usiadł po raz pierwszy przed monitorem komputera, dwa lata później nie tylko biegle serwował po różnych portalach, lecz również podjął obszerną korespondencję przy pomocy poczty elektronicznej. Dzisiaj, pomimo swoich 82 lat należy do najaktywniejszych forowiczów na kilku portalach pszczelarskich, między innymi i na forum "Polanki" i "Pszczelarstwa". Wygląda to tak, że wraz upływem czasu Pan Stanisław Zbieg jest coraz aktywniejszy i coraz silniejszy. Panie Stanisławie! Myślę, ze będę wyrazicielem wszystkich życzliwych Panu ludzi, życząc Panu dużo zdrowia w Nowym Roku i jeszcze mnóstwa lat życia dla dobra Pańskiej Rodziny i dla całego polskiego pszczelarstwa!

SZANOWNI PAŃSTWO! CZAPKI Z GŁÓW PRZED TYM CZŁOWIEKIEM!


pozdrawiam

Maciej Winiarski

Być pokonanym i nie poddać się – to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach – to klęska.
Józef Piłsudski


Panu Stanisławowi Zbiegowi - Autor

*
* *
Czerwona noc, brunatna i znów czerwona,
Języki różne, cel najeźdźców ten sam:
Zniszczyć, zniszczyć, zniszczyć wszystkich Polaków,
Resztę wygnać z miasta lwami strzeżonego.
Ulicami przemykają młode orlęta,
Za broń służą wzniesione w górę pięści
I marzenia o wolnej, dumnej Polsce!
Niestety, zwycięstwo w klęskę szyderczo
Nam zmieniono, aż na czterdzieści pięć lat!
„Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi,
Tej Ziemi.”
Wraz rozdzwoniły się dzwony Solidarności,
Torując narodom ku wolności drogę;
Święty-nie-święty Karolu, módl się za nami!

*
* *
Pszczoły i pszczelarze dopełniają życie
I służba kolegom z Szarych Szeregów.
Słowa na słowa i na słowa, słowa;
Mocne słowa i tak przyjaciela stracił
Przyjaciel, a przyjaciela przyjaciel!

*
* *
Poszedłem nad rzekę, za mną obłąkał się pies,
Wtulił swoją twarz w moje dłonie i szepnął:
„Głupi człowieku, wczoraj szturchnąłeś mnie,
Zabolało, bardzo mocno zabolało;
I co? Czy mam cię przestać kochać i podziwiać?”
Podniosłem ramiona, pocałowałem niebo,
Wodę, kudłatą mordę psa. Przyjacielu!
Przyjacielu, wracaj do naszej młodzieży,
Prowadź ją do dzieci słońca-pszczół i pisz, pisz, pisz…
A ja, cóż ja? O mnie zapomnij i już!

Stanisław Kółkowski, listopad 2009

P.S.
Informację o dokonaniach Pana Stanisława Zbiega, niewątpliwie należy uzupełnić. Wiem, że w przeszłości brał udział w konkursach regionalnych w kategorii małych pasiek. Może ktoś z Państwa pamięta lata i miejsca jakie zajmował w tych konkursach. Wiem, ze wielokrotnie pomagał nawet pszczelarzom zawodowym w nawiązaniu kontaktów z wieloma pszczelarzami i naukowcami z innych krajów Europy. Może, ktoś mógłby tę myśl rozwinąć. A już szczytem marzeń jest opisanie Jego działalności w Szarych Szeregach: podczas wojny we Lwowie i po wojnie w ruchu kombatanckim. Oczywiście można dodać jeszcze inne informacje, o których ja nie wiem - bo niby skąd - i wówczas ja te wszystkie kawałeczki zbiorę w jedną całość i powstanie zgrabny tekst informujący wszystkich Internautów, z jak niezwykłym człowiekiem dane nam było się zetknąć, a niektórym z nas i współpracować.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Sob 8:00, 16 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Nie 11:35, 17 Sty 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

aby nie być zbytnio monotematycznym przypomnę Państwu niezwykłą postać młodej dziewczyny, która przeciwstawiła sie potężnemu koncernowi amerykańskiemu, w obronie sekwoi olbrzymich. Posłuchajmy skrótu Jej historii.

Na całym świecie, dążenie do maksymalizacji zysków, szczególnie przez duże firmy, prowadzi do ostrych napięć społecznych a niekiedy nawet politycznych. Wielki amerykański koncern drzewny Pacyfic Lamber wszedł w posiadanie doliny Headwaters w Kaliforni, gdzie rosły kilkusetletnie sekwoje olbrzymie. W roku 1997 koncern ten przystąpił do wycinania drzew. Między innymi skazana została na zagładę 600-letnia sekwoja, którą okoliczni mieszkańcy nazwali Luną. Decyzji tej przeciwstawiali się ekolodzy (jest to wymierający gatunek roślin)
i okoliczni mieszkańcy, ponieważ te olbrzymie drzewa stabilizowały zbocza gór i po ich usunięciu, masy błota zalewały domy. Żadne interwencje u władz stanowych nie pomagały i dlatego Julii Butterfly Hill postanowiła wejść na Lunę i okupować ją dopóty, dopóki Pacyfic Lamber nie odstąpi od zamiaru jej ścięcia. Julia na specjalnie skonstruowanej platformie, na wysokości prawie 60 m spędziła prawie dwa lata. Zeszła z tego drzewa dopiero 18 grudnia 1999 r. Jej desperacki czyn obudził sumienie Ameryki. Ale zanim do tego doszło Julii przeżyła horror. Przedstawiciele koncernu próbowali ją zastraszyć, nocami podchodzili z pracującymi piłami motorowymi, grożąc ścięciem drzewa, podchodziły też buldożery i ogromne dźwigi z groźbą siłowego zdjęcia dziewczyny z platformy. Do tego dodajmy zmienne warunki atmosferyczne, burze i huragany, zimą dokuczliwe zimno. Manifestacje organizowane przez ekologów, były brutalnie rozpędzane przez policję. Jeden z jej przyjaciół – 24-letni David Chain – został zabity przez policję, podczas potężnej 10 tys. manifestacji pod drzewem z siedzącą na jego szczycie dziewczyną. Policjanci celowo ścięli inne drzewo i puścili w kierunku chłopca. To wszystko Julii przetrwała i zwyciężyła. Do jej zwycięstwa walnie przyczynili się dziennikarze z najbardziej poczytnych czasopism i stacji radiowo-telewizyjnych m. in. z CNN na czele, którzy nadali ogólnoamerykański rozgłos całej sprawie. Petycje, podpisane przez tysiące ludzi, dotarły do Kongresu Stanów Zjednoczonych i do Prezydenta Billa Clintona. Efektem tych działań, było wydanie specjalnej ustawy, która bierze wszystkie sztuki żyjących jeszcze drzew sekwoi olbrzymiej pod ścisłą ochronę. Julii Butterfly Hill wraz przyjaciółmi zwyciężyła i ocaliła nie tylko Lunę, lecz również cały gatunek tych niezwykłych drzew.

Jednak sprawa ta posiada swój ponury epilog. Kilkanaście miesięcy po opisanych wyżej wydarzeniach, całą prasę światową obiegła informacja, że nieznani sprawcy podcięli z jednej strony Lunę na głębokość piły! Drzewo żyje jeszcze, ale dendrolodzy nie są pewni czy uda się je uratować.

Warto podkreślić, że desperacka akcja Julii Butterfly mogła się powieść, ponieważ spotkała się z potężnym poparciem społecznym w dolinie Headwaters i w całych Stanach Zjednoczonych. Gdyby tego poparcia nie było, niewiadomo w jakim kierunku cała sprawa by się potoczyła.

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąśc na laurach - to klęska.

Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Pon 9:33, 18 Sty 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

mam przed sobą niezwykłą książkę. Jest to publikacja Wandy Ostrowskiej pt. "Gospodarka pasieczna". Pomimo upływu, lat książka ta jest stale wznawiana i nadal cieszy się dużym powodzeniem wśród pszczelarzy. Napisana cudowną polszczyzną, z charakterystyczną dla Autorki prostotą, jest zrozumiała dla każdego pszczelarza, niezależnie od jego przygotowania teoretycznego. Jeszcze teraz - po 40 latach praktyki pszczelarskiej - jak mam jakiś problem w pasiece, to naprzód sięgam do książki ś.p. Wandy Ostrowskiej, a dopiero później ewentualnie szukam rozwiązania u autorów innych książek i artykułów.

Dr Wanda Ostrowska, pomimo bardzo wątłego zdrowia była tytanem pracy. Podobnie jak większość współcześnie dobrze znanych pszczelarzy, ukończyła Liceum Pszczelarskie w Pszczelej Woli. Po krótkim okresie pracy w Starostwie Powiatowym w Suwałkach, podjęła pracę w Zakładzie Doświadczalnictwa w Siejniku, by pod koniec życia przejść do pracy naukowo-dydaktycznej na Akademii Rolniczej w Krakowie (Zakład Pszczelnictwa). Pracę doktorską napisała pod kierunkiem p. prof. dr hab. Jerzego Woyke w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, którą obroniła w 1985 r.

Jednak najbardziej efektywnym okresem w Jej życiu i pracy zawodowej był okres siejnicki (ok. 30 lat). To tutaj powstał słynny i do dziś chwalony przez niektórych pszczelarzy ul Ostrowskiej, tutaj napisała większość artykułów i wzmiankowaną wyżej książkę, oraz przeprowadziła w Zakładzie Doświadczalnym setki różnorodnych eksperymentów i badań.
Dokonała również szczegółowego opisu ok. 300 roślin zielnych i 100 drzewiastych, pod kątem ich przydatności dla pszczół. Publikowała swoje artykuły w miesięczniku "Pszczelarstwo" i w "Pszczelniczych Zeszytach Naukowych", napisała nie tylko wspaniały poradnik dla pszczelarzy "Gospodarka pasieczna", ale była również współautorką wielu innych książek. Zmarła 23 maja 1990 roku, zatem w przyszłym roku upłynie 20 rocznica Jej śmierci. Uważam, że z tej okazji warto by było, aby jakiś młody człowiek (pozbawiony narcystycznych zapędów i nienawiści) zrobił staranną kwerendę Jej prac i opracował biografię Wielkiej Uczonej i Praktyka Pszczelarstwa, jaką jawi mi się ś.p. Doktor Wanda Ostrowska.

Pozdrawiam


Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski

P.S.

Na pewno żyją jeszcze ludzie, których ś.p. Wanda Ostrowska przygotowywała do zawodu pszczelarza i dlatego bardzo proszę niech się wypowiedzą ci pszczelarze jak Ona wykładała, czy dużo korzystaliście z Jej wykładów, jakim była człowiekiem, itd.? Przecież nic nie wiemy o Jej okresie krakowskim, który był wprawdzie krótki (tylko ok. 3 lata!), ale na pewno wiele mogliby powiedzieć o tej wielkiej postaci w polskim pszczelarstwie, Jej koledzy z krakowskiej uczelni, już nie mówiąc o Jej byłych studentach. To wszystko jest niesłychanie ciekawe i jeszcze raz bardzo proszę o uzupełnienie mojej informacji.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 9:07, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czesław



Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Berest

PostWysłany: Pon 22:23, 18 Sty 2010    Temat postu: Ocalić od zapomnienia

Panie Macieju. Cieszę sie że podjął pan temat pani Wandzi Ostrowskiej. Miałem to szczęście że znałem panią Wandę osobiście. Poznałem ją kiedy jeszcze pracowała w Siejniku. Wybrałem się do Siejnika kiedy jeszcze zamieszkiwałem na Dolnym Śląsku w Głogowie. W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku pani Wanda była bardzo aktywna zarówno w pracy jak i pisaniu .
Zaryzykowałem przedłużenie o 200 km wyjazd służbowym samochodem aby znaleźć się w Siejniku. Trudno tu opisywać całe spotkanie ale w prowadzonej przezemnie Kronice spotkaniu w Siejniku poświęcona jest cała strona. Od tego czasu korespondowaliśmy w różnych sprawach dotyczących gospodarki pasiecznej.
Po przyjściu pani Wandy do Krakowa kontakty mogły być częstsze ponieważ ja też już byłem na Sądecczyźnie.
W czasie pracy pani Wandy na Akademii Rolniczej w Krakowie między innymi prowadziła ona prace nad biologią mszyc spadziujących, którym przewodniczyła pani Halina Gałuszkowa. Część z tych prac prowadzona była w pobliżu mojego miejsca zamieszkania a więc było wiele okazji do spotkań i dyskusji.
Niestety los i choroba zbyt szybko przerwały aktywne życie Pani Wandzi.
Z wszystkich moich ówczesnych kontaktów z naukowcami pszczelarskimi najwyżej cenię sobie współpracę z dr. Józefem Kalinowskim z Sielinka i panią Wandą Ostrowską.
Osoba dr. Kalinowskiego jest też jedną z tych której warto poświęcić opracowanie w tym temacie.
Serdecznie Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 9:06, 19 Sty 2010    Temat postu:

Dobry dobry Państwu,

z pewnością wszyscy śledziliśmy burzliwe obrady Światowego Forum Ekologicznego w Kopenhadze. Nasze zainteresowanie wynika z bardzo prostego faktu: praca naszych podopiecznych - pszczół - jest ściśle uzależniona od warunków środowiskowych, z którymi jest im dane żyć i zbierać różnorakie pożytki. W związku z tym i przy tej okazji, i chyba nie bez kozery jest przypomnienie na tym forum pierwszego, polskiego ekologa, generała Dezyderego Chłapowskiego, pomimo, że za Jego czasów w języku polskim nie znano pojęcia "ekologia"

Oto krótki opis życia i dokonań Generała:

Dezydery Chłapowski – szwagier Henryka Dąbrowskiego – jest pierwszym polskim ekologiem, we współczesnym tego słowa znaczeniu. Urodzony w 1788 r. w Turwi (Wielkopolska), rozpoczął karierę wojskową w wojsku pruskim, a od 1806 r. był w armii napoleońskiej. Jeszcze przed upadkiem Napoleona Bonaparte podał się do dymisji i wrócił do kraju, gdzie osiadł w rodzinnych dobrach w Turwi. Przez dwa lata studiował w Anglii agronomię i leśnictwo. Po powrocie do swoich włości, energicznie zaczął tam wprowadzać system gospodarki oparty na wzorach brytyjskich. Stał się wielkim rzecznikiem postępu w rolnictwie, leśnictwie i w dziedzinie, którą dzisiaj nazywamy ekologią. W gospodarce rolnej wprowadził płodozmian, uprawę roślin pastewnych, stosował drenowanie pól i łąk, oraz - co nas bardzo interesuje – założył pasy przeciwwietrzne w postaci alei drzew obsadzonych wzdłuż dróg komunikacyjnych i dróg polnych. W Turwi założył piękny park przypałacowy (istniejący do dnia dzisiejszego). Sława tego wielkiego rolnika, przyrodnika i ekologa była tak wielka, że z całych Prus zjeżdżali się specjaliści, aby podziwiać i podglądać prace naszego wielkiego rodaka.

W owych czasach, oświeconą część społeczeństwa, cechował ogromny patriotyzm. Na wieść o wybuchu powstania listopadowego, Dezydery Chłapowski wszystko rzuca, przechodzi po kryjomu przez kordon graniczny prusko-rosyjski i bierze udział w bitwie pod Grochowem, następnie zostaje wysłany na Litwę, gdzie po przegranej bitwie o Wilno, awansowany do stopnia generała, zostaje dowódcą wojsk litewskich. Po załamaniu się powstania, 24 czerwca 1831 r. przechodzi wraz wojskiem przez granicę do Prus i jest tam przez dwa lata więziony (Szczecin). Po powrocie do swych rodzinnych dóbr, z całą energią wraca do poprzednich zajęć, wcielając w życie hasło „pracy organicznej” (pozytywizm). Napisał kilka książek i wiele artykułów na temat nowoczesnego rolnictwa i leśnictwa. Umiera w 1879 r. otoczony sławą w całych Prusach, najlepszego praktyka-rolnika, a zarazem przyrodnika.

Generał Dezydery Chłapowski był pionierem prowadzenia badań większych jednostek badawczych, dziś nazywanych makro-ekosystemami. W okolicach Turwi, w Wielkopolsce potrafił on kształtować krajobraz, wprowadzając pasy roślinności drzewiastej na obszarach bezleśnych (śródpolnych). Dopiero inny polski uczony Adam Wodiczko zdefiniował ekologię krajobrazu (1932) mówiąc: „Krajobraz jest to organiczna całość, której wszystkie składniki powiązane są węzłami wzajemnych zależności i oddziaływań”.

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski

P.S.
Panie Czesławie! Serdeczne dzięki za informację o Pani dr Wandzie Ostrowskiej. Jeszcze jak by Pan tę informację poszerzył, to naprawdę otrzymalibyśmy pełny obraz tej wspaniałej pszczelarki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 22:10, 19 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pszczelnik



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Wto 13:54, 19 Sty 2010    Temat postu: Ocalić od zapomnienia - epizody, uczeni i pszczelarze

Panie Winiarski cieszę się bardzo, że podjął Pan tak ciekawy temat. Dziękuję

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Śro 8:04, 20 Sty 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

poniżej przedstawiam Państwu fragment wykładu, jako kontynuację tematów ekologicznych.

Przy okazji omawiania występowania dzikich pszczół w przyrodzie, warto jeszcze raz bardzo uważnie pochylić się nad warunkami, w których one bytują oraz nad wpływem na ich życie wprowadzania nowych technologii w rolnictwie. Wg prof. Józefa Banaszaka, w Polsce żyje 452 gat. dzikich pszczół (doc. dr hab. Marek Kozłowski podaje 500 gat.), z tej liczby aż 221 gat. jest zagrożonych! Chyba warto sobie zadać pytanie, dlaczego tak się dzieje, ponieważ powszechne utyskiwania na zanieczyszczenia naturalnego środowiska, wydają się być zbyt dużym uproszczeniem tej problematyki? Aby dojść do sedna sprawy pozwolę sobie na podanie definicji zjawiska tzw. homeostazy, która będzie mi bardzo pomocna w dalszych rozważaniach.

Homeostaza jest to naturalna tendencja do opierania się zmianom i trwania w stanie równowagi dynamicznej. Oznacza to, że jeżeli występuje jakiś czynnik zakłócający czyli zmniejszający liczebność określonego gatunku zwierzęcia lub rośliny na danym obszarze (w ekosystemie) np. na wskutek zabiegów chemizacyjnych, zanieczyszczenia środowiska, niszczenia miejsc gniazdowania, itd. to gatunek ten samoczynnie wraca do poprzedniej liczebności po ustąpieniu danego zakłócenia (tylko w pewnych granicach). Żeby lepiej uzmysłowić słuchaczom zjawisko funkcjonowania homeostazy w przyrodzie, opracowałem bardzo prosty przykład z wodą w szklance. Naczynie (szklanka) oznacza jakiś obszar, a woda dany gatunek zwierzęcia lub rośliny, która w przypadku napełnienia tego naczynia po brzegi oznacza, że gatunek ów jest w pełni swojego rozwoju. Na wskutek czynnika zakłócającego (przechylenie szklanki), wylewamy połowę jego zawartości. Oznacza to, że jeżeli czynnik zakłócający ustąpi, bardzo szybko dany gatunek odrodzi się i zajmie poprzednią pozycję w środowisku naturalnym. Zatem mamy z powrotem pełną szklankę wody. Lecz gdy czynnik zakłócający jeszcze mocniej zadziała (głębsze wychylenie trzymanego w ręku naczynia), zostaje trochę wody na dnie szklanki. Jeżeli teraz czynnik zakłócający ustanie, to dany gatunek zwierzęcia lub rośliny może się jeszcze odnowić, pod warunkiem jednak, że powstałą niszę ekologiczną nie zajął w międzyczasie inny gatunek. Zjawisko takie miało miejsce w mojej pasiece, w 1997 roku po lipcowej powodzi. Ocalało wówczas nie więcej jak 15% pszczół, które już w następnym roku wróciły do poprzedniego stanu liczbowego. Wylewając resztę wody ze szklanki, widzimy, iż na jej ściankach utrzymują się tu i ówdzie kropelki wody. Oznacza to zagrożenie całkowitego wyginięcia tego gatunku zwierzęcia lub rośliny (przez ekologów jest umieszczany na czerwonej liście gatunków zagrożonych). Utrzymujące się kropelki wody na ściankach naczynia odpowiadają wyspowemu występowaniu opisywanego gatunku zwierzęcia lub rośliny w przyrodzie. Po usunięciu czynnika zakłócającego, gatunek ten bez pomocy człowieka może nie wrócić do poprzedniego stanu posiadania. Jeżeli naszego pokazowego naczynia nie dopełniamy wodą – po jakimś czasie ścianki i dno wysychają całkowicie. To z kolei oznacza, że określony gatunek zwierzęcia lub rośliny przechodzi do grupy zwierząt kopalnych (wymarłych).

W związku z tym, że ponad 200 gatunków dzikich pszczół znalazło się na czerwonej liście gatunków zagrożonych (część z nich zapewne wyginie całkowicie) w naturalnym środowisku wzrasta znaczenie hodowanych przez człowieka wszystkich ras pszczoły miodnej. Ponieważ, również polskie pszczelarstwo przeżywa ogromny kryzys (wg norm unijnych jest u nas zaledwie 40% pokryte zapotrzebowanie roślin na usługi zapylania realizowane przez pszczołę miodną), to należy dołożyć wszelkich starań, aby dzikie pszczoły miały optymalne warunki dla swego rozwoju, przynajmniej na wybranych obszarach wiejskich. Aby tak mogło się stać, to władze państwowe musiałyby zastosować zachęty finansowe dla rolników, celem utrzymania naturalnych ostoi dla tych gatunków owadów (miedze, drogi polne, niewielkie remizy zakrzaczeń i drzew śródpolnych, itp.). Równocześnie, na tych wybranych obszarach zostałby zachowany, tak cenny dla wielu Polaków krajobraz wiejski (szachownica pól). Ale czy na takie działania nie jest już za późno?

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Śro 15:20, 20 Sty 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
krzysglo



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: opolskie

PostWysłany: Śro 12:25, 20 Sty 2010    Temat postu: ks. Stanisław Mazak

Krótka wzmianka o ks. Stanisławie Mazaku

cyt.

Zmarł 23 kwietnia br. w Pszczynie i tamże spoczywa na cmentarzu przyległym do zamkowego parku.
Jeszcze przed kilku laty towarzysząc księdzu w jednej z codziennych przez tenże park wędrówek z posługi kapłańskiej, jaką sprawował w Domu Opieki, podziwiałem, gdy na Jego widok zlatywały się sikorki i zbiegały wiewiórki. Karmił je okruchami wydobywanymi z kieszeni płaszcza. "Pana jeszcze nie znają, więc zbliżają się tylko na odległość 2 m, ode mnie biorą pokarm z ręki". Pomyślałem wówczas, że taki kontakt z naturą może nawiązać tylko człowiek dobry, wewnętrznie uładzony. Pszczoły też były stworzeniami, które kochał, rozumiał i z którymi pracował chętnie, kontynuując rodzinną tradycję sięgającą trzech pokoleń.

Z głębokim więc smutkiem żegnaliśmy w słoneczny kwietniowy dzień Księdza Stanisława, człowieka dobrego i wyrozumiałego, który wypełniając swoje powołanie był jednocześnie pełnym pasji pszczelarzem, a nade wszystko dociekliwym historykiem pszczelarstwa.

Urodził się 1 sierpnia 1906 r. w miejscowości Stare Sioło na Podolu. W 1933 r. otrzymał święcenia kapłańskie po ukończeniu Wydziału Teologicznego na Uniwersytecie im. Jana Kazimierza we Lwowie. Pracę duszpasterską rozpoczął w powiecie buczackim. Kampanię wrześniową przebył jako kapelan Wojsk Polskich. W okresie II wojny światowej jako oficer Armii Krajowej uczestniczył w organizowaniu oporu przeciw okupantowi hitlerowskiemu, prowadząc tajną kancelarię wystawiającą fałszywe dokumenty. Uczestniczył w organizowaniu samoobrony przeciw faszystom ukraińskim. Uratował życie bardzo wielu ludziom; przechowywał ich na etapach wojennych wędrówek w swojej plebanii bądż w kościele, często wraz z inwentarzem. Zaopatrywał w żywność, ochraniał zbrojnie poprzez swoich ludzi. Na Ziemie Zachodnie do Świętowa Polskiego k. Nysy przybył w 1945 r. wraz z ostatnim transportem repatriacyjnym swoich parafian.

Był odznaczony wieloma wysokimi państwowymi orderami, m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, otrzymał także Krzyż Zasługi Armii Krajowej, a niedługo przed śmiercią izraelskie odznaczenie "Sprawiedliwy między Narodami Świata" za ratowanie Żydów. Miał wiele odznaczeń i dyplomów pszczelarskich.

Począwszy od lat pięćdziesiątych wiele trudu poświęcił, by ocalić, zbierać i opracowywać okruchy źródeł po sławnych polskich pszczelarzach. Jak rozliczne miał plany badań nad archeologią pszczelarską! Posiadał analityczną umysłowość, przeto długie lata badań owocowały nieraz krótkimi artykułami, ale jakże rzetelnie opracowanymi. Wszystko musiało być sprawdzone i wszelkie możliwości dochodzenia do prawdy wykorzystane. Dlatego długo jeszcze będziemy sięgać do dorobku Zmarłego, a zebrało się tego ponad 160 artykułów i rozpraw oraz znaczące opracowania współautorskie: "Jan Dzierżon - studium monograficzne" i "Polskie pamiątki rodu Dzierżonów".

Trudne do przecenienia są badania nad postacią ks. dr. Jana Dzierżona, szczególnie pomoc, jakiej udzielał .Muzeum im. Jana Dzierżona nad inwentaryzacją pamiątek po wielkim pszczelarzu. Był pierwszym, który wszystkie te ocalałe po ostatniej wojnie pamiątki zidentyfikował oraz wykorzystywał jako źródło naukowe. Jego zainteresowania naukowe nie zamykały się tylko w obrębie pszczelarstwa. Pisał rozprawę o życiu bocianów, opracował pobyt bł. Ojca Maksymiliana Kolbe w obozie w Łambinowicach i wiele innych przyczynków również z zakresu językoznawstwa.

Teraz, kiedy już na zawsze ten dorobek został zamknięty, tym mocniej odczujemy brak Jego mądrego autorytetu, Jego cennych uwag recenzenckich i życzliwej zachęty do pracy nad ojczystą historią, ojczystym językiem i ojczystą przyrodą.

W naszej pamięci Ksiądz Stanisław Mazak pozostanie jako ceniony Autor artykułów w "Pszczelarstwie", człowiek pracowity i życzliwy wszystkim.
Mgr Roman Pastwiński

źródło: Pszczelarstwo 11/1988 s.4


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czesław



Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Berest

PostWysłany: Śro 14:50, 20 Sty 2010    Temat postu:

Kol."krzysglo" serdecznie witamy na forum Karpackiego Związku. Jest nam naprawdę miło gdyż wiele postów kolegi jakie miałem mozliwość czytać na innych forach zawsze cechuje rozwaga i szacunek oraz bardzo poważne podejście do poruszanego tematu.
Cieszymy sie z zarejestrowania na naszym Forum. Osobiście pragnę także podziękować za przybliżenie nam sylwetki ks. Mazaka który jak juz pan napisał jeszcze długo mógłby być wzorem dla wielu z nas nie tylko tych którzy zajmują się pszczołami.
Jeszcze kiedy mieszkałem na Dolnym Śląsku korespondowałem z ks. Mazakiem głównie w sprawach literatury pszczelarskiej którą wtedy gromadziłem i dzięki także kontaktom z ks. Mazakiem udało mi się zdobyć kilka pozycji które w tym czasie stanowiły dla mnie cenne nabytki.
O kolekcjonerstwie literatury napewno jeszcze będzie okazja napisać ale w tym miejscu pragnę zauważyć że osoba ks. Mazaka jak najbardziej zasługuje na swoje miejsce w historii i to niezbyt odległej pszczelarstwa Polskiego. Każdy drobiazg z jego życia wzbogaci naszą wiedzę o nim i przyczyni sie do tego aby pamięć była pełna a coraz bardziej zarysowujący się zespół autorów być może zaowocuje kiedyś zebraniem tych wiadomości w konkretne opracowanie.
Pozdrawiam Serdecznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Czw 10:29, 21 Sty 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

dzisiaj upływa 60 rocznica śmierci Georga Orwella, niezwykłego pisarza i wizjonera, który już w latach cztardziestych ubiegłego wieku obnażył grozę systemu komunistycznego. Przeczytajmy biografię tego pisarza opracowaną przez Panią Agatę Krajniak.

Źródło:
[link widoczny dla zalogowanych]

George Orwell - biografia

Opracowała: Agata Krajniak

George Orwell , właśc. Eric Artur Blair - angielski pisarz i publicysta.

George Orwell urodził się w roku 1903 w miejscowości Motihari w Indiach, gdzie jego ojciec pracował jako urzędnik kolonialny. Od 1916 r. George Orwell kształcił się w elitarnej angielskiej szkole średniej - Eton College. Po jej ukończeniu wyjechał do Birmy, w latach 1922-1927 służył tam w Indyjskiej Policji Imperialnej. Swoje doświadczenia opisał później w powieści "Birmańskie dni".
Po powrocie do Anglii dobrowolnie prowadził życie proletariusza, obracał się wśród bezrobotnych i bezdomnych mieszkańców Londynu. Od roku 1928 George Orwell mieszkał w Paryżu, gdzie w dzienniku "Le Monde" ukazał się jego pierwszy artykuł i powstały pierwsze powieści: debiut "Na dnie w Paryżu i w Londynie" (1933 ), "Birmańskie dni" (1934), "Córka proboszcza" (1935). W oparciu o swoje doświadczenia krytykował w nich angielski imperializm i społeczeństwo kapitalistyczne.

W roku 1936 George Orwell wyjechał do Hiszpanii, by wziąć udział w wojnie domowej po stronie republikańskiej. Służył tam w milicji anarchistycznej, a po jej rozwiązaniu ukrywał się przed represjami stalinowskiego aparatu polityczno-policyjnego. Był świadkiem anarchistów w Katalonii i był ścigany przez NKWD, dlatego uciekł z Barcelony do Francji. Ranny w wyniku postrzału, wrócił po roku do Anglii. Przeżycia wojenne opisał w książce "W hołdzie Katalonii" (1939). Po przystąpieniu Wielkiej Brytanii do II wojny światowej George Orwell zgłosił się do wojska, lecz został odrzucony ze względu na stan zdrowia (chorował na gruźlicę płuc). W czasie wojny pisał eseje i felietony polityczne do pism lewicowych, m. in. angielskiego "Tribune" i amerykańskiego "Partisan Review", pracował też jako szef działu indyjskiego w BBC. W roku 1945, jako korespondent "Observera", wyruszył do Francji, Niemiec i Austrii.

Jego początkowa fascynacja socjalizmem zaowocowała traktatem "The Road to Wigan Pier" (1937). Jako wnikliwy obserwator sytuacji politycznej w Europie i na świecie George Orwell szybko rozczarował się co do ideologii lewicowych, dostrzegając w nich dążenie do totalitaryzmu i dyktatury. Ewolucję swych poglądów przedstawił w "Folwarku zwierzęcym" (1945, wyd. polskie 1947), alegorycznej bajce politycznej opisującej degenerację idei egalitaryzmu komunistycznego. Kolejna wybitna powieść, "Rok 1984" (1949, wyd. polskie 1953), zawiera przerażającą wizję wszechwładnego systemu partyjnego. George Orwell analizuje w niej i demaskuje mechanizm zniewolenia jednostki, bezwzględną dyskryminację przeciwników politycznych, manipulowanie masami za pomocą propagandy.

George Orwell zmarł w styczniu roku 1950 na gruźlicę w klinice uniwersyteckiej w Londynie.


Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Czw 12:44, 21 Sty 2010    Temat postu:

Jeszce raz dzień dobry Państwu,

tak dla równowagi pozwalam sobie na jeszcze jeden spot - tym razem o wybitnej pszczelarce brytyjskiej - o Ewie Crane.

znowu leży przede mną wielka książka (prawie 700 stron drobnego tekstu) napisana pod koniec aktywnego życia przez Ewę Crane. Nosi tytuł: "The World History of Beekeeping and Honey Hunting". Książka jest fascynująca i nawet zacząłem ją tłumaczyć na język polski, ale kto tak wielką objętościowo książkę wyda? Zwątpiłem, że znajdę wydawcę i zaprzestałem tej pracy. A teraz posłuchajcie Państwo krótkiej notki biograficznej napisanej tuż po Jej śmierci i proszę o wybaczenie za ewentualne błędy stylistyczne, gdyż przyznam się, że tłumaczyłem tekst wprost z brytyjskiego magazynu i później już nie poprawiałem.


Ewa Crane (ur. 12 czerwca 1912 – zm. 6 września 20o7 r.) była badaczką życia pszczół i autorką wielu artykułów i książek pszczelarskich. Skończyła studia matematyczne, lecz ona zmieniła swoje zainteresowania na pszczoły, które badała przez kilkadziesiąt lat. Dużo podróżowała odwiedzając ponad 60 krajów świata, pomimo, nieszczególnego zdrowia. Po jej śmierci „New York Times” odnotował: „Eva Crane napisała najważniejsze dla pszczelarzy książki pszczelarskie.

Urodziła się pod nazwiskiem Ethel Eva Widdowson w Londynie i uzyskała tytuł doktora w zakresie fizyki nuklearnej, którą wykładała od 1941 r. na Uniwersytecie w Shefield. Wyszła za mąż za Jamesa Crane (makler giełdowy), który poszedł na ochotnika do służby w Royal Navy w 1942. James zmarł w 1978 r. O jej zainteresowaniu pszczołami zdecydował przypadek. Otóż, młoda para otrzymała w prezencie ślubnym zasiedlony pszczołami jeden ul. Młodzi, aby nakarmić te pszczoły na zimę składali przez kilka miesięcy cukier otrzymywany w czasie wojny na kartki.

Ewa Crane napisała ponad 180 prac naukowych, artykułów i książek, większość z nich w latach 70-tych i 80-tych XX w. Najważniejsze książki jakie napisała ta wybitna pszczelarka to: „The World History of Beekeeping and Honey Hunting” (Historia światowego pszczelarstwa i pozyskiwania miodu), „A Book of Honey” (Książka o miodzie), i „The Archaeology of Beekeeping” (Archeologia pszczelarska) oraz opracowała dwa tomy encyklopedii jeden o pszczołach, drugi o pszczelarstwie. „The History of World Beekeeping and Honey Hunting” była Jej ostatnią wielką książką, w której podsumowała całą swoją wiedzę i doświadczenie o pszczelarstwie światowym. Była też aktywną działaczką międzynarodowych organizacji pszczelarskich, m. in. Apimondii, w której pełniła funkcję Zastępcy Prezydenta przez dwie kadencje. Ponoć bardzo ceniła i szanowała polskich pszczelarzy.

W „The History…” Eva Crane kilkanaście razy odwołuje się do ks. dr Jana Dzierżona. Oto jeden z fragmentów Jej wypowiedzi o naszym Rodaku: „Johannes Dzierzon (1811-1906) was a pastor In Silesia who became known in German speaking countries AS THE FATHER OF MODERN BEEKEEPING. Brozck wrote a full biography. Dzierzon could probably read only Polish and German, and many developments in other countries were unknown to him. Even the 1878 edition of his book “Rationelle Bienenzucht” which described a number of German hives – did not mention Langstroth’s from 1853.”

Wolne tłumaczenie na zasadzie art „prozaica”:

Jan Dzierżon (1811-1906) był księdzem na Śląsku, który stał się znany w niemiecko-języcznych krajach jako OJCIEC NOWOCZESNEGO PSZCZELARSTWA. Brozck napisał pełną biografię tego człowieka. Dzierżon prawdopodobnie mógł znać tylko dwa języki: polski i niemiecki i dlatego w wielu rozwiniętych krajach nie był znany. Nawet w jego książce wydanej w 1878 r. pt. „Rationelle Bienenzucht”, w której opisał całą ilość niemieckich uli, lecz nie wspomina o ulu Langstroth’a z 1853 r.

Tak przy okazji pragnę dodać mój pogląd na pisownię nazwiska naszego Wielkiego Rodaka: „Dzierżon”, czy „Dzierzon”. Nie przywołuję już przykładów nazw geograficznych i nazwisk sławnych ludzi, które i w wymowie i w pisowni zostały spolszczone, natomiast pozwalam sobie zwrócić uwagę, że w literackim języku polskim istnieją trzy litery, które dwukrotnie identycznie wymawiamy jako „ż”. Są to: właśnie owo „ż” i „rz”. Zatem, jeżeli będziemy pisać nazwisko Jana Dzierżona jako „Dzierzon”, to osoby nie znające zasług tego człowieka, mają prawo wymawiać to nazwisko jako \Dzieżon\. Dlatego, uważam, że w literackim języku polskim należy pisać to nazwisko przez „Dzierżon”, ponieważ jest to zdecydowanie bliższe oryginału. Gdybyśmy chcieli w naszym języku zachować identyczną wymowę w stosunku do niemieckiej pisowni, to wówczas to nazwisko musielibyśmy pisać z kreseczką w środku,
tzn. jako: „Dzier-zon”, a taka pisownia byłaby zbyt dużym udziwnieniem dla nas i chyba dla samego ks. dr Jana Dzierżona również Dlatego, uważam, że posługując się literackim językiem polskim powinniśmy pisać to nazwisko z „ż” przed „r”. Natomiast, w poszczególnych gwarach języka polskiego – niech każdy pisze i wymawia to nazwisko, tak, jak jest to w miejscowym zwyczaju. Natomiast, zmiękczanie litery "n" i pisanie przez "ń" jest oczywistym błędem ortograficznym i co tu dużo mówić - mnie też czasem się zdarza, za co Szanownych Czytelników przepraszam.

Wracając do książki, to ona jest ciągle aktualna i została wydana przez Redwood Books Ltd. Trowbridge w 1999 r. a cytowana wzmianka znajduje się na s. 421.




Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski

P.S.
Ja nie jestem doktorem "wszechnauk" i byłbym bardzo wdzięczny, gdyby sprawę pisowni nazwiska ks. dr Jan Dzierżona, wyjaśnił ktoś bardziej kompetentny ode mnie. Bardzo serdecznie o to proszę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Pią 15:53, 22 Sty 2010, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Pią 16:29, 22 Sty 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

wczoraj był Dzień Babci, dzisiaj jest Dzień Dziadka i w drugim dniu składania życzeń przez jednych - zazwyczaj bardzo młodych ludzi - odbieranych przez drugich, no już nieco starszawych, chciałbym Państwu napisać kilka słów o ciszy. O ciszy?! Niektórzy zdziwią się. Tak, o ciszy w tym naszym tak hałaśliwym świecie.

Dawno temu w Chinach żył pewien człowiek. Całe swoje życie poświęcił na poszukiwaniu sensu życia. Usłyszał raz, że gdzieś dalego na wschodzie żyje pustelnik, który zna odpowiedź na to pytanie. Stary człowiek wynajął tragarzy i kilka lat wędrował przez góry i rzeki. Na końcu swej drogi spotkał pustelnika i spędził z nim jeden dzień. Kiedy po kilku latach wrócił do domu, pytali go przyjaciele, czy zna już odpowiedź. "Tak" odpowiedział mężczyzna "już mam odpowiedź. Moja podróż nie była daremna". "Co ci powiedział pustelnik, jak przebiegła wasza rozmowa?", nalegali przyjaciele. "Siedzieliśmy naprzeciw siebie i cały dzień milczeliśmy. Był to najpiękniejszy dzień mego życia". Taką siłę ma milczenie.

Niekiedy w codziennym życiu milczenie (cisza) ma praktyczne zastosowanie.

Parę lat temu, nasze dorosłe dziecko, zagniewane na nas za to, że rodzice stale wyrzucają jakieś niestosowne - naszym zdaniem - zachowania - chciało się wyprowadzić z domu. Mocno zagniewane spakowało się i już tylko zostało powiedzieć "do widzenia", lub nie i wyjechać z domu rodzinnego. Wtedy poprosiłem, abyśmy poszli na werandę (u nas na Śląsku laubę) i razem pomilczeli. "Naprawdę nic mi nie powiesz?" "Naprawdę. Masz moje słowo". Usiedliśmy w fotelach, a ja po kilku minutach spytałem: "może dotlenimy się spacerem do Obrazka i z powrotem (Obrazek, to w naszym lokalnym narzeczu oznacza kapliczkę daleko w polu z kopią obrazu Chrystusa w Emaus: "Panie zostań z nami"). Dziecko potaknęło głową i poszliśmy nie mówiąc do siebie ani słowa. Przed Obrazkiem zgiąłem kolano, przeżegnałem się i zatopiłem się w modlitewnym zamyśleniu, prawie zapominając o towarzyszącym mi dziecku. Wróciliśmy do domu nie mówiąc do siebie ani słowa, ponieważ było mi bardzo ciężko poszedłem do pasieki. Po jakiejś godzinie wracam, a moja żona z rozjaśnioną twarzą szeptem pyta mnie: "Maciuś, coś ty Jej powiedział, ona rozpakowuje się w swoim pokoju'. Kiedy odpowiedziałem, że dosłownie nic, ani słowa. Pokręciła niedowierzająco głową, a ja sobie pomyślałem: JAKA WIELKA JEST SIŁA CISZY.

Szanowni Forowicze i Czytelnicy tego Forum! Czy jesteście Państwo gotowi, aby wyłączyć telewizory, radia i telefony komórkowe, po to, by pomilczeć chwilę ze swoim dzieckiem, lub żoną/mężem, inaczej mówiąc porozmawiać ze swoimi najbliższymi, zupełnie bez słów?

Milczenie ma duże znaczenie w prowadzeniu negocjacji handlowych. W przypadku, gdy nasz partner jest agresywny, wręcz próbuje nas obrazić, to odpowiadając milczeniem na jego zaczepki, najczęściej wymuszamy zmianę postawy tak trudnego partnera i po pewnym czasie zaczyna on rozmawiać bardziej rzeczowo i czasem udaje się dojść do obopólnie dogodnego porozumienia.

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Nie 13:47, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Sob 8:09, 23 Sty 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,


Słodki plaster miodu – wielki dar niebios!
Jakże człowiecze wdzięcznym być trzeba?
Pożytek z roli masz w pocie czoła,
Czyliż cię tyle kosztuje pszczoła?
Kawałeczek drzewa na jej mieszkanie,
Oto jest całe twoje staranie.

Ile ci za to wdzięczną się staje,
Alboż ty tylko miód i wosk daje? -
Więcej, ach więcej czyni dobrego,
Chciej tylko pilnie korzystać z tego.

Ks, Jan Dolinowski, Warszawa 1859


Dwie powyższe strofy wiersza sprzed ponad 150 lat, bardzo pięknie opisują korzyści jakie mamy
z pszczół, przy niewielkim – zdaniem Autora – nakładzie pracy. Przez paręnaście dziesiątków lat sporo się zmieniło w polskim i w światowym pszczelarstwie. Jednak nie byłoby naszych dzisiejszych sukcesów i niekiedy porażek, gdyby nie dociekliwa praca wielu pokoleń pszczelarzy – praktyków i naukowców.

Dzisiaj pragnę Państwu przybliżyć postać niezwykłego pszczelarza, którego 260 rocznicę urodzin Szwajcarzy będą obchodzić 2 lutego 2010 roku. Mam na myśli Francois Hubera (1760 – 1831) – niewidomego pszczelarza i przyrodnika, na bazie jego ula książkowego, najprawdopodobniej powstały pierwsze konstrukcje uli otwieranych od góry, dzięki czemu można było wyjmować pojedyncze ramka i dokonywać albo przeglądu rodziny pszczelej, lub odbierać nadmiar miodu. Ale wróćmy do Franciszka Hubera. Urodził się 2 lutego 1750 r. w Genewie w rodzinie, która już wtedy była znana w literaturze i w działalności naukowej. Jego ciotka Maria Huber była znana pisarką książek o tematyce religijnej, zaś jego ojciec przez wiele lat był wojskowym, zatem materialnie rodzinie dość dobrze powodziło się. Mały Franciszek stracił wzrok w wieku lat 15 (prawdopodobnie przez jaglicę – nieuleczalną wówczas chorobę). Dzięki pomocy swojej żony Marii i swego służącego Huber mógł prowadzić swoje obserwacje i badania życia pszczół. To on jako pierwszy wysunął koncepcję, iż dziewicza matka pszczół jest zapładniania w powietrzu podczas lotu godowego. Również pierwszy skonstruował ul obserwacyjny. Jednak największym osiągnięciem była konstrukcja ula książkowego. Taki ul składał się z 12 ramek o wymiarach: 30 cm x 23 cm i szerokości listewek 2,5 cm. Wylotek był usytuowany na każdej ramce w jej dolnej części. Huber otwory te zatykał z wyjątkiem 1 i 12 ramka. Oczywiście, jeżeli taka była potrzeba, to wszystkie otwierał. Całość była skręcana dwoma ściągaczami (drut albo mocny sznurek?), po odpięciu których ramki można było bądź wyjmować z zajmowanej pozycji, bądź rozsunąć w pozycji stojącej, jak grube książki na stojąco, na stole lub biurku. Całość spiętych ramek umieszczana była w specjalnym futerale, wykonanego z drewnianych deseczek. W praktyce ul książkowy nie odegrał większej roli, ale w Europie stał się prekursorem, uli otwieranych od góry. Ponadto ramki zbudowane były już z czterech listewek. Podziw dla tego pszczelarza budzi fakt, że „sprawcą” owych odkryć i konstrukcji był niewidomy człowiek. Jak bardzo trzeba było kochać pszczoły i jak bardzo trzeba było być zdeterminowanym, aby mimo tak strasznego kalectwa móc to wszystko dokonać.

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Jółzef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Nie 9:07, 24 Sty 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Nie 10:28, 24 Sty 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

tekst o patriotyźmie, został napisany z myślą o moich Przyjaciołach-Ślązakach i o całym ludzie śląskim, którym kolejne komunistyczne władze polskie, skutecznie obrzydzili prawdziwe znaczenie tego słowa. Ślązak, bowiem strasznie nie lubi formalnej hipokryzji, tzn. podkreślania w oficjalnych deklaracjach tego słowa, które mają się tak do ich praktycznego wdrożenia, jak hura-optymistyczne oświadczenia ówczesnych władz o kwitnącym stanie polskiej gospodarki w stosunku do smutnej rzeczywistości...W związku z powyższym, poniższy tekst dedykuję wszystkim porządnym, bezimiennym i pracowitym ludziom w całej Polsce, a w szczególności moim Przyjaciołom-Ślązakom

Powstaje proste pytanie, czy na patriotyzm jest miejsce w jednoczącej się Europie? Odpowiedź należy zacząć od wyjaśnienia, że pojęcie patriotyzmu również ewoluuje. W okresie wojen, to najprościej mówiąc jest to chwytanie za broń i obrona ojczyzny. Ale jaki jest teraz patriotyzm, po 65 latach pokoju? Przede wszystkim dominować musi idea wzajemnej tolerancji i akceptacji odmienności kultur, języka, tradycji, wyznawanej religii itd. Idąc w ślad za sformułowaniami Ryszarda Kapuścińskiego, należy przystanąć i spytać się samego siebie jaki jest ten DRUGI? Jaki ma problem? Czy jest szczęśliwy, a jeżeli nie to dlaczego? Zatem współczesny patriotyzm to kultywowanie mojego i naszego dorobku, przede wszystkim duchowego i nieustanne podejmowanie prób zrozumienia drugiego: Czeczeńca, Ukraińca, Niemca, Polaka - to w znaczeniu narodowym, a w lokalnym to próbować zrozumieć postępowanie sąsiada, kolegi w kole pszczelarskim, postępowanie dzieci, wnuków, itd. Jeżeli tak będziemy postępować, to taki patriotyzm nikomu nie szkodzi, a wręcz przeciwnie prowadzi do wzajemnego poszanowania - tego drugiego.

Patriotyzm w czasach pokoju to również najlepsze jak tylko się potrafi wypełnianie swoich obowiązków - w pierwszej mierze rodzinnych, następnie zawodowych i społecznych. To także stałe doskonalenie samego siebie w myśl zasady wyrażonej przez Jana Goczoła - Ślązaka z dziada pradziada i wspaniałego polskiego poety: "W tej swojej zachłanności wiedzy, czuję się ciągle na dorobku". Wreszcie patriotyzm, to bycie DOBRYM CZŁOWIEKIEM, ale nie tak okazjonalnie i cukierkowo - tylko to jest stała gotowość (coś jak instynkt) służenia pomocą innym ludziom wyrażającym swoje określone potrzeby wraz koniecznym zastrzeżeniem, że należy umieć odróżniać chęć wyłudzania czegoś tam od istotnej potrzeby jakiegoś człowieka. Wreszcie patriotyzm to pamięć historyczna, w pierwszej mierze o swoim narodzie, a później o innych. I tak Niemcy powinni świetnie znać bardzo bogatą historię swojego narodu (nie tylko wojenną, ale przecież ten naród wykształcił kilkudziesięciu noblistów!), Rosjanie swoją, itd. i my Polacy swoją. Oczywiście, w historiografii poszczególnych narodów często tak jest, że na te same wydarzenia jest odmienne spojrzenie, inna interpretacja zjawisk. Każdy naród ma takie prawo, ale tylko do pewnych granic. Pan Marek Zyber opisał rycerstwo krzyżackie i zapewne ma rację, ale gdyby napisał, że bitwa pod Grunwaldem była wspaniałym zwycięstwem Krzyżaków, do dopuściłby się nie tylko do manipulacji tym faktem historycznym, ale również do zwykłego zafałszowania historii. Tego nie wolno robić, ale jak wiemy, że czasami dla koniukturalnych celów politycznych - tak się robi, szczególnie często tam gdzie występują systemy totalitarnej władzy, o czym doskonale wiemy z doświadczeń najnowszej historii naszego kraju.

Patriotyzm w czasach pokoju to również nasze cmentarze. Nawet jeżeli ktoś jest ateistą, to przynajmniej kilka razy w roku ogarnia myślą serdeczną swoich bliskich zmarłych. Dzieje się tak dlatego, że my wszyscy w Polsce postępujemy, tak, jak powiedział poeta: "Takie jest narodu poszanowanie, jakie jest o przodkach pamiętanie" (K.C. Norwid). Często w naszym modlitewnym zamyśleniu wspominamy również młodych ludzi, który stracili życie w drugiej wojnie światowej, z jednej strony poczynając od Afryki Północnej na Norwegii kończąc, a z drugiej zaś od Pirenejów po krańce Nieludzkiej Ziemi. Teraz kiedy traumatyczne wspomnienia tamtego okresu przybladły, wspominamy wszystkich poległych, niezależnie od tego po której stronie znajdowali się. Mogiły młodych ludzi wszystkich ras, religii i narodowości rozsiane na ogromnym obszarze globu ziemskiego, teraz po latach mówią tylko jedno: "spójrz, jaki byłem/byłam młody\młoda, kiedy mnie to spotkało!" Oczywiście, w tych tragicznych czasach nie ginęli tylko młodzi ludzie, ale Państwo doskonale wiedzą jak dzisiaj jest wstrząsająca śmierć każdego młodego człowieka. A przecież podczas tamtej wojny zginęło ich miliony...

REASUMUJĄC MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE:
W MOIM POJĘCIU PATRIOTYZM W CZASACH POKOJU OZNACZA PRACOWITE I GODNE ŻYCIE, WRAZ Z UWZGLĘDNIENIEM PROSTEGO FAKTU, ŻE INNI (TEN DRUGI) MAJĄ TAKIE SAMO PRAWO DO GODNEGO ŻYCIA, POMIMO CAŁEJ GAMY ODMIENNOŚCI NP. W PORÓWNANIU DO MNIE.


Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąśż na laurach - to klęska
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 16:26, 26 Sty 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
krzysglo



Dołączył: 18 Sty 2010
Posty: 74
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: opolskie

PostWysłany: Nie 13:21, 24 Sty 2010    Temat postu:

Maciej Winiarski napisał:


Niekiedy w codziennym życiu milczenie (cisza) ma praktyczne zastosowanie.



Wydrukowałem cały post i dałem poczytać żonie i najstarszej córce, i .......... cisza ............ pomilczeliśmy chwilkę Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna -> Hyde Park Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin