Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna

Ocalić od zapomnienia - epizody, uczeni i pszczelarze
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna -> Hyde Park
Autor Wiadomość
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 9:50, 09 Lut 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

"Radbym kraj ten we wszystkim widzieć uszczęśliwiony z powodu tej wdzięczności, iż w nim zawiadując cząstką roli, z niej zażywam chleba".

Któż mógł napisać te słowa? Oczywiście, już teraz mało znany (by nie powiedzieć ZAPOMNIANY!), Jan Krzysztof Kluk. Poniżej skrót informacji o tym człowieku.

Jan Krzysztof Kluk ur. 13 września 1739 r w Ciechanowcu, zm. 2 lipca 1796 r. - polski przyrodnik, prekursor nowego rolnictwa, krytykował pańszczyznę chłopów jako feudalny przeżytek. Człowiek o wszechstronnych zainteresowaniach: botanika, zoologia i geologia. Kształcił się Drohiczynie i w Łukowie (u pijarów) i ukończył wyższe seminarium duchowne u o. misjonarzy warszawskich Świętego Krzyża. Najbardziej płodnym okresem J.K. Kluka były lata 1777 do 1788 i wtedy powstało 12 tomów różnych dzieł. Pszczołom poświęcił IV tom swojego dzieła pt. "Zwierząt domowych i dzikich osobliwie krajowych , historyi naturalney początki i gospodarstwo. Potrzebnych i pożytecznych domowych chowanie, rozmnożenie, chorób leczenie, dzikich łowienie, oswojenie, zażycie; szkodliwych zaś wygubienie". Doskonale znał całą ówczesną literaturę pszczelarską m. in. prac Reaumura i Schiracha (chyba będziemy musieli przynajmniej poczytać o tych osobistościach). W 127 stronicowym rozdziale dzieła "Zwierząt domowych..." zaprezentował przegląd biologii pszczół i jako pierwszy opisał sposób robienia odkładów, a także ule słomiane składane z dwóch części. Radził wywozić pszczoły na pożytki, zwłaszcza wrzosowe i radził polepszać bazę pożytkową. Jego następcy zarzucali uczonemu, że słabo znał gospodarkę rojową. Ale dzisiaj wiemy, że nie musiał skoro jako pszczelarz-praktyk szeroko stosował gospodarkę odkładami.

Za zasługi dla polskiej nauki ks. Kluk został mianowany doktorem filozofii i nauk wyzwolonych Szkoły Głównej Wielkiego Księstwa Litewskiego i Akademii Wileńskiej. Król Stanisław August odznaczył go złotym medalem z napisem: "Merentibus" (Nadzwyczajnie Zasłużony). Władza kościelna obdarzyła go tytułem kanonika kruszwickiego, brzeskiego i inflanckiego.

Społeczeństwo Ciechanowca wystawiło uczonemu pomnik, jego imieniem nazwano szkołę podstawową i Muzeum Geologicznemu w Ciechanowcu również nadano Jego imię. A CO POLSCY PSZCZELARZE ZROBILI I ROBIĄ DLA UPAMIĘTNIENIA TEJ WIELKIEJ POSTACI W HISTORII ROZWOJU POLSKIEGO PSZCZELARSTWA?

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 11:22, 09 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Śro 14:55, 10 Lut 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

Tadeusz Ślipko (ur. 18 stycznia 1918 w Stratynie, w dawnym powiecie Rohatyn, obecnie na Ukrainie) – ksiądz, profesor, jezuita, polski filozof, specjalizujący się w zagadnieniach etycznych. Z zakresu etyki szczegółowej zajmował się zwłaszcza problematyką bioetyki, ekologii, inżynierii genetycznej oraz diagnostyki prenatalnej. Zarysował też elementy etyki szczegółowych społeczności naturalnych, od małżeństwa i rodziny poczynając, kończąc na moralności życia międzynarodowego, zagadnień pokoju i wojny.

Tyle suchej informacji wziętej z Wikipedii. Mnie zainteresowała wykładnia myśli Ks. Profesora w fundamentalnej książce pt. "Granice życia. Dylematy współczesnej bioetyki." Jest to nowo powstała nauka reprezentująca w filozofii kierunek etyczny, mogący również nas pszczelarzy zainteresować. Oczywiście, uczeni jak to uczeni, w bioetyce spierają się o koncepcję człowieka. Ks. prof. T. Ślipko podaje realistyczno-personalistyczną koncepcję człowieka. Realistyczna, ponieważ ujmuje człowieka jako realny byt, a nie jako jakiś anonimowy element struktury społecznej, jakiegoś projektu czy jakiejś wizji świata (proszę pamiętajcie o tym działacze pszczelarstwa - jeżeli czynicie starania o określone subwencje unijne, to nie robicie tego dla 40 tys. anonimowych pszczelarzy, tylko dla konkretnych, żywych Kowalskich, Winiarskich, Nowaków, itp.). Filozofia Profesora jest personalistyczna, bo ujmuje człowieka, jako osobę, a więc byt rozumny, świadomy swej obecności w świecie, byt przytomny zdolny do poznawania świata, formułowania ocen (!) i dokonywania wolnych wyborów. Jako takiemu bytowi przysługuje przynależna godność.

Prezentowana w książce wykładnia bioetyki jako jednego z działów etyki szczegółowej, budowana jest na naturalnym poznaniu filozoficznym. Wrażliwość naukowa krakowskiego Ks. Profesora oczyszcza myśl filozoficzną z wszelkich obcych naleciałości światopoglądowych. Oczywiście, nie ignoruje stanowisk religijnych i światopoglądowych, kształtujących naszą świadomość moralną. Dlatego można powiedzieć, że bioetyka Ks. Profesora jest głęboko zanurzona w tradycję chrześcijańską.

Dużo miejsca w swojej książce Autor poświęca ekologii jako o nauce opisującej środowisko naturalne człowieka. Ks. prof. Tadeusz Ślipko zwraca uwagę na dwie orientacje filozoficzno-etyczne, określające stosunek człowieka do przyrody. Pierwsza związana jest z zachętą Boga zapisaną w Bibli jako: "Czyńcie sobie ziemię poddaną", prowadząca do dominacji nad całą przyrodą i druga wywodząca się - jak to nazywa Ks. Profesor - z "kultu życia" i prowadząca do swoistego partnerstwa w relacjach z przyrodą. Zarówno jedna, jak i druga orientacja zawiera w sobie wiele niebezpieczeństw.

Drugim ważnym zespołem zagadnień moralnych, którymi zajmował się ks. prof. Tadeusz Ślipko były aspekty szeroko pojętej inżynierii genetycznej. Filozof, ze szczególną rzetelnością, tak charakterystyczną dla wszystkich Jego prac, porządkuje te zagadnienia, definiuje podstawowe pojęcia i charakteryzuje poglądy obecne w aktualnych dyskusjach i formułuje swoje stanowisko oparte na antropologicznych i aksjologicznych podstawach filozoficznych.

Dlaczego przypominam niewielki fragmencik prac jakimi zajmował się ten Wielki Krakowski Profesor? Na podstawie potworności, które zaszły w XX wieku Państwo, doskonale wiedzą, że określona filozofia decyduje o prawidłowym rozwoju ludzkości bądź nie. Oparcie się na filozofii marksistowskiej Wschodu spowodowało biologiczne wyniszczenie wielu milionów ludzi i straty moralne, które ludzkość długo będzie jeszcze musiała odbudowywać. Z drugiej strony ideologia wyższej rasy doprowadziła u wielu ludzi do totalnej deprawacji praw człowieka, co znalazło szczególny wyraz w niemieckich obozach koncentracyjnych - obozach zagłady. Dlatego teraz, w obliczu nowych zagrożeń dla człowieka, wynikających z bezlitosnej eksploracji bogactw ziemi - bioetyka Ks. Profesora Tadeusza Ślepko, może być człowiekowi szczególnie pomocna. My pszczelarze wiemy o tym chyba najlepiej, ponieważ musimy coraz ciężej pracować, aby utrzymać przy życiu niezwykły gatunek zwierząt - pszczołę miodną - jako jedyny gatunek spośród zwierząt udomowionych, tak ściśle związany z "dziką przyrodą".

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Śro 23:02, 10 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pszczelnik



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Śro 18:14, 10 Lut 2010    Temat postu:

Szkoda, że do tej pory nie znalazł się wydawca który by wydał reprynty dzieł naszych wielkich uczonych. Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Czw 9:48, 11 Lut 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

"Szkoda, że do tej pory nie znalazł się wydawca który by wydał reprynty dzieł naszych wielkich uczonych. Pozdrawiam"

Ponieważ dość często mam okazję spotykania się z ludźmi nauki, to mogę powiedzieć tak: KSIĄŻKI W OGÓLE, A KSIĄŻKA NAUKOWA W SZCZEGÓLNOŚCI ŹLE SIĘ SPRZEDAJE. Przecież wydawcy muszą liczyć pieniądze i to dobrze. Z punktu widzenia wydawcy lepiej jest wydać (wznowić) jakiś komiks, czy książkę kryminalno-awanturniczą, która rozejdzie się w ciągu pół roku, niż książkę naukową, która z samej zasady musi być niskonakładowa {[(no bo kto kupi, szczególnie jakieś dzieło filozoficzne - oczywiście z wyjątkiem wąskiej grupy zainteresowanych nią filozofów?)]}, a przez to bardzo droga i która będzie schodziła z półek sklepów księgarskich przez kilka lat. I to jest cała tajemnica nie wznawiania nawet bardzo dobrych książek naukowych, bo w czasach wszechobecnej komercji - taka aktywność wydawnicza najnormalniej w świecie nie opłaca się.

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć o osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Czw 10:54, 11 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pszczelnik



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Pią 8:52, 12 Lut 2010    Temat postu:

Ja to rozumiem ale jako kolekcjonera ksiązek serce mnie boli, że nie mogę posiadać starych ksiąg pszczelarskich. Na oryginały gdyby nawet były mnie nie stać ale na reprinty już chyba tak. Pozdrawiam Pana i dziękuję.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Pią 21:37, 12 Lut 2010    Temat postu:

Dobry wieczór Państwu,

Wiek XIX. Niezwykłe stulecie. Z jednej strony genialne odkrycia techniczne i naukowe, a drugiej zaś ostatnie wielkie podboje kolonialne. Rozwój drapieżnego, bezwzględnego kapitalizmu i wielka praca Ojców Kościoła Powszechnego nad procesem - jakbyśmy to dzisiaj nazwali - "humanizacji" form życia gospodarczego (patrz Leon XIII i Jego encyklika Rerum novarum). Narodziny wielkich ideologii, sprzecznych z całym dotychczasowym dorobkiem humanistycznym ludzkości i powstanie pierwszych ruchów feministycznych. I wiele, wiele innych istotnych spraw, które rzutują w jakiś sposób na nasze życie jeszcze dzisiaj.

A CO TAKIEGO ZASZŁO W ŚWIATOWYM PSZCZELARSTWIE W XIX WIEKU? Szanowni Państwo, nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z faktu, że z wyjątkiem sztucznej inseminacji matek (zgodnie z tradycją galicyjską, czasem je nazywam królowymi), wszystkie, dosłownie wszystkie wynalazki powstały w XIX wieku! Ruchomą ramkę L.L Langstrotha już omówiłem, natomiast postaram się przybliżyć wszystkich pozostałych konstruktorów przeróżnych narzędzi i maszyn, które do dnia dzisiejszego nam niezawodnie służą. Oczywiście, po drodze do dnia dzisiejszego były liczne modyfikacje tych konstrukcji, ale nie zmienia to faktu, iż pierwotne pomysły zrealizowano w WIELKIM dla światowego pszczelarstwa XIX WIEKU.

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Nie 16:57, 14 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 17:21, 16 Lut 2010    Temat postu:

Lody w Arkadii

Zachęcony apelem p. Macieja Winiarskiego, aby przybliżyć postać zmarłego Pana Janusza Mazurka, pozwalam sobie dodać kilka osobistych uwag.

Rozpoczynając 40 lat temu przygodę z pszczołami zacząłem od przygotowania teoretycznego. Przeczytałem książkę Wandy Ostrowskiej i przejrzałem kilka pożyczonych od kolegi roczników Pszczelarstwa. Zwróciłem tam uwagę min. na publikacje Pana Janusza Mazurka. Wkrótce wstąpiłem do PZP i zacząłem brać udział w spotkaniach Dyskusyjnego Klubu Pszczelarskiego. Tam dyskutanci wielokrotnie odwoływali się do artykułów i opinii pana Mazurka. Mając kilka pytań dotyczących lansowanej przez Niego metody izolatorowej, postanowiłem zatelefonować do autora.

Obawiałem się, że taki Wielki Pszczelarz odeśle mnie – nowicjusza – do biblioteki i na kurs. Byłem ogromnie zaskoczony gdy po przedstawieniu się jako początkujący pszczelarz usłyszałem „Kolego, spotkajmy się. Ja pana nauczę pszczelarstwa”. Ostatecznie umówiliśmy się na lody w Arkadii. Pan Janusz Mazurek okazał się człowiekiem ciepłym i niezwykle życzliwym. W trakcie rozmowy okazało się, że studiowaliśmy wprawdzie w innych latach ale na tym samym wydziale Politechniki Warszawskiej. Po 2 godzinach niezwykle interesującej rozmowy, wychodziłem z Arkadii z głową pełną nowej wiedzy pszczelarskiej a w teczce niosłem książkę „Dziennik Pszczelarza Praktyka” z własnoręczną dedykacją Pana Janusza Mazurka.

W następnych latach kilkakrotnie rozmawialiśmy telefonicznie i bezpośrednio podczas spotkań w Dyskusyjnym Klubie Pszczelarskim. Zawsze był gotowy do pomocy i dzielenia się swoją wiedzą i doświadczeniem. Kolega Janusz Mazurek kilkakrotnie zapraszał mnie do swojej pasieki. Niestety za długo odkładałem ten wyjazd.

Wojciech Gregorczyk


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Nie 11:42, 21 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 18:48, 16 Lut 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

niektóre postacie, autentycznie należy wyciągać z mroku na światło dzienne. Czasami wpływ na taki stan rzeczy mają "grzechy" młodości, kiedy indziej niefortunny zbieg okoliczności. Wydaje się, że zupełnie zapomnianą postacią w naszej literaturze pszczelarskiej jest postać Petro Prokopowicza, do którego przyznają się Rosjanie i Ukraińcy - zupełnie podobnie jak jest z naszym ks. dr Janem Dzierżonem, którego jedni opisują jako genialnego niemieckiego pszczelarza-praktyka, przy czym chyba tylko przez "roztargnienie" zapominają o Jego polskich rodzicach, a drudzy przez takie samo "roztargnienie" opisując życie Ojca Nowoczesnego Pszczelarstwa, nie wspominają ani słowem, że cała Jego twórczość popularyzatorska i naukowa, z wyjątkiem dwóch artykułów, była napisana w języku niemieckim.

Za co nam Polakom mógł narazić się genialny rosyjski pszczelarz? Jak zwykle decydowała o tym polityka i wojna prowadzona przez armię powstańczą przeciwko potężnej Rosji w 1794 r. Petro Prokopowicz ur. 1775 r. na Ukrainie i po edukacji w Kijowskiej Akademii Duchownej wstąpił do armii carskiej (dostępne mi źródła nie podają, czy wstąpił dobrowolnie, czy z poboru. Tylko dla kronikarskiej solidności podam, że służba wojskowa w czasach panowania Katarzyny Wielkiej w armii rosyjskiej trwała 20 lat, a pobór odbywał się w ten sposób, że na 100 osób cywilnych ludność musiała oddawać jednego rekruta!) i po zdobyciu warszawskiej Pragi, z rozkazu głównodowodzącego wojskami rosyjskimi - Aleksandra Suworowa - po krótkiej 4 godzinnej zaciętej walce - przełamano obronę armii polskiej i w dniu 4 listopada 1794 roku wymordowano 20 tys. cywilnej ludności. Rzecz jasna, ten bezprecedensowy akt nieludzkiego okrucieństwa nadszarpnęło morale obrońców Warszawy, która wkrótce po rzezi Pragi została poddana.

Wracając do naszego dzisiejszego bohatera, był on czynnym uczestnikiem (oczywiście po stronie rosyjskiej) tej rzezi i być może dlatego, tak niewiele jest o nim informacji w języku polskim, albo mnie nie udało się do nich dotrzeć. Petro Prokopowicz w 1800 roku wystąpił z armii - co by mogło wskazywać, że nie był zwykłym żołnierzem wziętym z poboru i od tego czasu zajmuje się pszczelarstwem. Skonstruował ul wielokorpusowy z ruchomą ramką i tu od razu wyszedł problem: jak zbierać wysokie zbiory miodu, jeżeli królowa sieje czerw gdzie sama chce. W wyniku bardzo uważnych obserwacji zorientował się, że matka zawsze posiada tułów dużo większy od pszczół-robotnic i dalsze rozumowanie dla tego człowieka okazało się proste. Między korpusem gniazdowym a nadstawkowym, należy pozostawić takie szczeliny, aby tylko pszczoły mogły przejść, a królowa i trutnie nie. Pierwsze jego ule nadstawkowe miały takie szczeliny wyżłobione w szerokich drewnianych ramkach, szczelnie do siebie przylegających, ale to było bardzo pracochłonne oraz sama ramka miała cały szereg wad. Dlatego następnym etapem była konstrukcja kraty odgrodowej z drutów, która z niewielkimi modyfikacjami funkcjonuje do dnia dzisiejszego.

Nasz dzisiejszy bohater założył 2-letnią szkołę pszczelarską, która istniała przez 53 lata. Dzięki niemu ukraińskie i rosyjskie pszczelarstwo przyjęło nowoczesne (jak na owe czasy) sposoby gospodarowania, przechodząc z barci na ule różnych typów. W 1850 r. umiera otoczony sławą w całej carskiej Rosji, mniej więcej taką jak nasz ks. dr Jan Dzierżon. Dla mnie zaskoczeniem jest brak informacji o tym człowieku, zarówno na stronach internetowych rosyjskich, jak i ukraińskich. Czyżby, Petro Prokopowicz, również i tym nacjom "podpadł" za "grzechy", których my tu w Polsce nie znamy? A może, to ja nie potrafię do tych źródeł dotrzeć" Wszystko jest możliwe.

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pszczelnik



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Sob 7:39, 20 Lut 2010    Temat postu:

Panie Macieju przepraszam, że powoliłem tak sie do Pana zwrócić. Ma Pan racje, że niektórzy chcą zagarnąć Dzierżona a "koronny dowód" pisał po niemiecku.
A jak miał pisać skoro językiem urzędowym był język niemiecki i albo ktoś drukował po niemiecku albo nie. Przecież nawet książeczki do nabożeństwa były wydawane tylko po niemiecku. I dobrze, że Dzierżon zdecydował się na publikacje w języku niemieckim bo inaczej by ich nie było. Podobna sytuacja jest z Prokopowiczem ukraińskim pszczelarzu i badaczu życia pszczół. Przez 30 lat pracował nad 12 tomowym "Zapiska o pczelach" i co władze rosyjskie nie pozwoliły go wydać w języku ukraińskim i rękopis zaginął. Nie uzyskał również zgody na wydawanie czasopisma pszczelarskiego w języku ukraińskim.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Sob 9:32, 20 Lut 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu, dzień dobry Panie Pasiecznik

"A jak miał pisać skoro językiem urzędowym był język niemiecki i albo ktoś drukował po niemiecku albo nie. Przecież nawet książeczki do nabożeństwa były wydawane tylko po niemiecku."

W ODPOWIEDZI, NA TĘ UWAGĘ NIEELEGANCKO (CYTOWANIE SAMEGO SIEBIE ZAWSZE JEST NIEELEGANCKIE) ZACYTOWAŁEM MOJE TRZY FRAGMENTY WYPOWIEDZI WZIĘTYCH Z forum pszczelarstwa DOTYCZĄCYCH KS. DR JANA DZIERŻONA, KTÓRE WYRAŻAJĄ MÓJ PODZIW I UZNANIE DLA PRAC TEGO CZŁOWIEKA. MY POLACY, Z UPODOBANIEM SPIERAMY SIĘ O WIELE SZCZEGÓŁÓW DOTYCZĄCYCH ŻYCIA I PRAC TEGO CZŁOWIEKA, A NIE STAĆ NAS NA WYDANIE WSZYSTKICH JEGO DZIEŁ... ZDANIE: ..."zupełnie podobnie jak jest z naszym ks. dr Janem Dzierżonem, którego jedni opisują jako genialnego niemieckiego pszczelarza-praktyka, przy czym chyba tylko przez "roztargnienie" zapominają o Jego polskich rodzicach, a drudzy przez takie samo "roztargnienie" opisując życie Ojca Nowoczesnego Pszczelarstwa, nie wspominają ani słowem, że cała Jego twórczość popularyzatorska i naukowa, z wyjątkiem dwóch artykułów, była napisana w języku niemieckim." JEST IRONIĄ W STOSUNKU DO KRONIKARZY NIEMIECKICH JAK I POLSKICH, BO CI PIERWSI NIE CHCĄ WIDZIEĆ POLSKICH KORZENI KS. DR JANA DZIERŻONA, A CI DRUDZY - CZYLI MY POLACY - NIE CHCEMY PRZYJĄĆ DO WIADOMOŚCI, ŻE DE FACTO BYŁ ON NIEMIECKIM PSZCZELARZEM I UCZONYM. BYNAJMNIEJ NIE PRZEZ TO, ŻE BYŁ OBYWATELEM PRUS, TYLKO W NAUCE PRZYNALEŻNOŚĆ NAUKOWA LUB TWÓRCZOŚĆ LITERACKA PRZYPISUJE SIĘ DO TEGO NARODU W JĘZYKU KTÓREGO PISZE SIĘ I PUBLIKUJE.

"W przypadku ks. dr Jana Dzierżona nie ma się o co spierać: niewątpliwie był polskim Ślązakiem, bo do końca życia Jego językiem serca była gwara śląska (jak dotąd nie wyodrębniono, ani narodu śląskiego, ani języka śląskiego), natomiast był naukowcem niemieckim. Zupełnie podobnie jak Józef Korzeniowski (Conrad) był Polakiem i pisarzem angielskim, Maria Curie-Skłodowska była Polką i wielką uczoną francuską."

"Nie jestem historykiem, dlatego nie poszerzam tego tematu poza jednym spostrzeżeniem. Kiedy żył i pracował ks. dr Jan Dzierżon, to zaczęły narastać w państwie pruskim procesy germanizacyjne ze słynnym, bismarkowskim Kulturkampf na czele, dlatego w owym czasie część wykształconych Polaków specjalnie nie afiszowała się swoją polskością. Bardzo ciekawą postacią w historii najnowszej Niemiec był Kardynał Adolf Bertram (zm. w 1945 r.), metropolita wrocławski. Świetnie zdawał sobie sprawę, że na Górnym Śląsku bardzo mocnym był żywioł polski (śląski) i dlatego księża, którzy deklarowali chęć pracy na Górnym Śląsku musieli biegle posługiwać się językiem polskim, zaś listy pasterskie wysyłane do tych parafii były dwujęzyczne. Tak postępował aż do wybuchu wojny, później już nie mógł, bo ówczesne władze niemieckie, w każdej chwili mogły nasilić represje również w stosunku do duchowieństwa."

TO CO PAN NAPISAŁ O KSIĄŻECZKACH DO MODLENIA WYDAWANYCH TYLKO W JĘZYKU NIEMIECKIM, NIE POLEGA NA PRAWDZIE. ZRESZTĄ W PRUSACH, Z TRUDNOŚCIAMI, BO Z TRUDNOŚCIAMI UKAZYWAŁY SIĘ W TAMTYM OKRESIE GAZETY WYDAWANE W JĘZYKU POLSKIM. W OPOLU MAMY KILKA ULIC NAZWANYCH IMIENIEM WIELKICH POLSKICH WYDAWCÓW, M. IN. UL KORASZEWSKIEGO.

"Ostatnia już myśl. Moi niemieccy przyjaciele często podkreślają jedną, niesłychanie ważną rzecz. Otóż, teraz kiedy granica polsko-niemiecka staje się coraz bardziej umownym znakiem na mapie, to oni powiadają, że w obydwu narodach należy wyszukiwać ludzi, którzy budują mosty, równocześnie nie zapominając o tych, którzy je podpalali. Po obu stronach granicy odnajdujemy takich ludzi. Dla mnie osobiście takim Olbrzymem, Tytanem pracy i oddania pszczołom i pszczelarzom, budowniczym światowego, ponadnarodowego mostu jednoczącego ludzi nauki-pszczelarzy wielu narodowości oraz niedoścignionym wzorem postępowania - był i jest ks. dr Jan Dzierżon. Jeszcze raz powtarzam: Jego interesowały pszczoły i pszczelarze, a nie narodowość pszczelarza!"

DO WYŻEJ WYRAŻONEGO POGLĄDU CHYBA NIE BĘDZIE PAN MIAŁ PRETENSJI.


Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Sob 9:40, 20 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
pszczelnik



Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 63
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nowy Sącz

PostWysłany: Sob 9:42, 20 Lut 2010    Temat postu:

Ma Pan całkowitą rację nic dodać nic ująć. Proszę o następny ciekawy post. Pozdrawiam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gucio
Gość





PostWysłany: Sob 14:30, 20 Lut 2010    Temat postu:

aaaa
Powrót do góry
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Nie 13:55, 21 Lut 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

dzisiaj cofniemy się aż do XVII w., bo wtedy żył niezwykły Holender - lekarz, entomolog i badacz życia pszczół, Johann Swammerdam (1637 - 1680). Jak widzimy, żył zaledwie 43 lata, mimo to na trwałe zapisał się w historii rozwoju pszczelarstwa. Johann Swammerdam pierwszy określił płeć matki (do tej pory myślano, że jest ona KRÓLEM, który rządzi w ulu). Dzięki własnej konstrukcji mikroskopowi w latach 1669-1673 r. starannie wypreparował wszystkie jajniki i je narysował. Między in. napisał "Matka mieszka w ulu po to, aby znosić jaja do komórek pszczelich". Natomiast pomylił się w opisie pszczół-robotnic, ponieważ twierdził, że są to niedorozwinięte trutnie (samce). Wyróżniał trzy kasty pszczół: królową, robotnice (niedorozwinięte-trutnie) i samce (trutnie normalne).

Johann Swarmmerdam opracował metodę sekcji owadów i konserwowania uzyskanych preparatów. Wyrażał pogląd, że królowej wystarcza sama obecność trutni w ulu i, że wystarcza jej sam zapach trutni, aby nastąpiło zapłodnienie matki. Znał metodę tworzenia odkładów z udziałem starej matki. Jako lekarza interesowała go anatomia kręgowców i człowieka. Odkrył w organizmie człowieka erytrocyty (czerwone ciałka krwi) i zidentyfikował jajniki jako żeńskie gruczoły rozrodcze. Za swego życia opublikował zaledwie dwie książki (Historia Insectorium generalis i Miraculum Naturae) lecz zasadnicze dzieło pozostało w rękopisie i dopiero 100 lat po jego śmierci ukazało się po łacinie pod tytułem: "Biblia Naturae" (w holenderskim oryginale: Bybel der Natuur), które spotkało się z dużym zainteresowaniem przyrodników i biologów.

To tyle co mi się udało znaleźć o Johannie Swarmmerdamie - o lekarzu, przyrodniku i pszczelarzu w jednej osobie.

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Nie 22:16, 21 Lut 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Pon 16:19, 22 Lut 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

specjalnie, dla nas pszczelarzy, znalazłem śliczny tekst o wierzbach. Wydaje mi się, że gdyby nie mazowiecki krajobraz z tak licznymi wierzbami, muzyka Fryderyka Chopina nie byłaby tak bogata w akcenty polskiej ludowości jak w swej niezwykłej melodyce jest. Ale to tylko opinia zupełnego laika pod względem muzycznym. Dla przeciętnego pszczelarza, znacznie ważniejszą sprawą od muzyki F. Chopina jest wczesnowiosenny pożytek wierzbowy. Piszę o tym bynajmniej nie z myślą zbiorów towarowych miodu wierzbowego, chociaż też się zdarza, tylko z myślą o wiosennym rozwoju pszczół, dla których pyłek z tych roślin jest na wagę złota. Minionej jesieni wysadziłem ponad 100 sadzonek wierzby, którą popularnie nazywamy IWĄ. Zobaczymy, co z tej liczby zostanie jesienią br. A teraz zapoznajmy się z tekstem p. M. Staniaszaka

Michał Staniaszek [link widoczny dla zalogowanych]

KRAJOBRAZ Z WIERZBĄ W TLE

Wierzba głowiasta była kiedyś nieodłącznym elementem wiejskiego krajobrazu. Linie polnych dróg, granic czy między, często podkreślały wierzby, których sadzenie należało do praktyki rolniczej.
Wyjątkowy wygląd wierzby głowiastej to efekt sposobu na pozyskanie drewna, tam, gdzie lasów nie było, albo należały do kogoś innego. Charakterystyczna forma wynikała z pozbawiania drzewa konarów. Pień, w miejscu regularnego cięcia przyrastał, nadając drzewu wyjątkowy kształt. Ścinanie korony drzewa jako sposób na pozyskanie opału może wydać się na pierwszy rzut oka osobliwe, ale tkwił w tym głęboki sens ekonomiczny.

Konary wierzby szybko odrastały, nadając się już po kilku latach do ponownego ścięcia. W ten sposób, mając zaledwie kilkanaście drzew, można było zapewnić sobie na stałe opał. Dodatkowe korzyści płynęły z kolei z wykorzystania nowych odrostów chociażby do wyplatania ogrodzeń.

Ogławianie było zatem i jest nadal sposobem eksploatacji drzewa w pełnym tego słowa znaczeniu odnawialnym – bez uszkadzania pnia, ścinania samego drzewa. O ile w przypadku innych niż wierzba gatunków drzew ogławianie, jest przez przyrodników określane jako zwykłe okaleczanie drzewa, prowadzące do jego obumarcia, o tyle w przypadku wierzby ogławianie spotyka się z całkowitą akceptacją. Wierzba rośnie szybko i nie cięta łatwo łamie się pod naporem wiatru i ciężarem śniegu. Ogławianie wręcz jej służy.

Warto tu też wspomnieć o innym historycznym aspekcie wykorzystania wierzb. Drzewa te były już w starożytności (np. w Mezopotamii) wykorzystywane do celów terapeutycznych. Dziś wiedzą możemy potwierdzić to, co starożytni znali z doświadczenia - sok z wierzby ma właściwości lecznicze, zawiera bowiem, tak jak aspiryna, kwas acetylosalicylowy. Wyciągi wierzbowe leczyły ze stanów zapalnych i gorączki starożytnych Greków czy mieszkańców Ameryki.

Od ilu lat wierzby głowiaste są w Polsce, stanowiąc swoiste dziedzictwo, przekazywane z pokolenia na pokolenie? Zapewne od co najmniej kilku stuleci. Upewnić nas w tym mogą świadectwa z krajów o bogatszej kulturze materialnej. Na witrażach francuskich katedr, na których znalazły się sceny z życia codziennego, możemy dostrzec głowiaste wierzby. Średniowieczni iluminatorzy manuskryptu z XV wieku „Les Très Riches Heures du Duc de Berry” bracia Limbourg niemal na każdej ilustracji, przedstawiającej rolniczą praktykę umieszczali głowiaste wierzby (wszystkie ilustracje manuskryptu można obejrzeć tutaj.

Wierzby były typowym zadrzewieniem śródpolnym, naturalna granicą pastwisk, pól, traktów. Niestety od lat znikają z naszego krajobrazu. Zaginął czy został trochę zapomniany ekonomiczny sens uprawy głowiastej wierzby. Stare, nieogłowione wierzby pękają i łamią się pod ciężarem konarów, wskutek wiatru i mrozu. Złamane drzewa atakowane są przez grzyby, próchnieją, umierają. Wraz z ich odejściem ubożeje, niestety, również krajobraz i środowisko, bo wierzby, a szerzej - nasadzenia śródpolne, mają o wiele większą wartość od estetycznej czy opałowej. Śródpolne aleje drzew mają olbrzymie znaczenie ekologiczne. Profesor Adam Wodiczko w latach trzydziestych XX wieku uznał kształtowanie krajobrazu za pomocą zadrzewień jako cel praktycznej ochrony przyrody.

Okazuje się, że już kilkunastoletnie wierzby są doskonałym schronieniem dla zwierząt. Regularnie ścinana korona tworzy szczeliny i zgrubienia w których ptaki, w tym szereg ginących gatunków jak: pójdźka, dudek czy kraska, łatwo znajdują schronienie. Z kryjówek w spróchniałych wnętrzach drzewa korzystają jeże, padalce, zające, gryzonie i owady. Wraz ze znikającymi drzewami maleje bioróżnorodność. Tam, gdzie nie ma drzew, a są jedynie intensywnie uprawiane hektary ziemi, nie ma bogatej przyrody. Dostrzegły to liczne organizacje przyrodnicze i ekologiczne. Od lat na Zachodzie istnieją programy rewitalizacji krajobrazu poprzez tworzenie nowych i pielęgnację starych alei wierzbowych. Spotykają się tu pasje ekologów, ornitologów czy chociażby miłośników tradycyjnego krajobrazu znanego niestety już częściej z dawnych fotografii Edwarda Hartwiga czy twórców tzw kieleckiej szkoły pejzażu niż z rzeczywistości.

Także u nas Radomsko-Kieleckie Towarzystwo Przyrodnicze czy Towarzystwo Przyrodnicze „Bocian” propaguje sadzenie i ogławianie wierzby. Przynajmniej na początku nie jest to przecież trudne – wystarczy na wiosnę wierzbowy patyk wetknąć w ziemię.
Michał Staniaszak

Pozdrawiam

Być pokonanym i nie poddać się - to zwycięstwo;
Zwyciężyć i osiąść na laurach - to klęska.
Józef Piłsudski


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Pon 16:26, 22 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 11:28, 23 Lut 2010    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

NAJWYŻSZY CZAS NA ZWRÓCENIE SIĘ W KIERUNKU WYBRANYCH ZAGADNIEŃ SPOŁECZNYCH. W ZAŁĄCZONYM NIŻEJ KOMUNIKACIE JEST WIELE TREŚCI, LECZ JA ZWRÓCĘ UWAGĘ TYLKO NA DWIE MYŚLI:

"
[link widoczny dla zalogowanych]

Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych /MNE/ wysłuchała informacji nt. ,,Ślązacy - dynamika tożsamości, aspiracje językowe, identyfikacje narodowe”. Informację przedstawił podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji – Zbigniew Sosnowski.
Ślązacy należą do grupy regionalnej o silnym poczuciu tożsamości i odrębności, również kulturowej, posługującej się dialektem śląskim języka polskiego i morawskiego. Zamieszkują część Górnego Śląska, Śląska Cieszyńskiego i Śląska Opolskiego w Polsce, Śląsk Opawski, Zaolzie i północno-wschodnie Morawy w Czechach oraz Czadeckie na Słowacji.

W spisach powszechnych część Ślązaków deklaruje odrębną narodowość śląską. W Polsce w trakcie spisu w 2002 r. narodowość śląską zadeklarowało ponad 173 tys. obywateli kraju. Ślązacy w Czechach i na Słowacji są określani terminem „mniejszość etniczna”, ale nie posiadają praw mniejszości narodowej. W Polsce w odniesieniu do Ślązaków nie używa się terminu „narodowość śląska” ani „mniejszość etniczna”. Ustawa z dnia 6 stycznia 2005 r. o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym nie uwzględnia ani mniejszości śląskiej ani śląskiego języka regionalnego pomimo, że według danych powszechnego spisu ludności z 2002 r. Ślązacy są największą liczebnie mniejszością spośród wszystkich zadeklarowanych. Zamiast terminu „grupa etniczna” w oficjalnych dokumentach używa się terminu "grupa regionalna zamieszkująca Śląsk", np. w orzeczeniach polskich sądów.
Nieformalną organizacją grupującą osoby deklarujące przynależność do narodowości śląskiej był Związek Ludności Narodowości Śląskiej, który działał od 1996 r., usiłując na drodze sądowej zalegalizować w Polsce narodowość śląską - Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu odrzucił wniosek w tej sprawie w 2001 i w 2007 roku. Według polskich przeciwników tezy o istnieniu narodowości śląskiej, deklarowanie tej narodowości jest zjawiskiem społecznym, będącym rodzajem protestu części Ślązaków przeciwko marginalizacji i kondycji ekonomicznej Górnego Śląska, związanym także z odrębną pamięcią historyczną o wydarzeniach II wojny światowej i okresu powojennego. Regionalnego, a nie narodowego charakteru śląskiej tożsamości ma dowodzić zachowanie odrębności kulturowej i gwary jako związanych z kulturą polską pomimo wielowiekowej obcej przynależności państwowej Śląska oraz nasilonych działań germanizacyjnych władz państwowych w wiekach XIX i XX.

Według danych Narodowego Spisu Powszechnego z 2002 r. około 60 tysięcy mieszkańców Śląska używa języka śląskiego jako jedynego w kontaktach. Trwają prace nad jej kodyfikacją i stworzeniem śląskiego języka literackiego oraz starania o przyznanie językowi śląskiemu statusu języka regionalnego.

W posiedzeniu uczestniczyli m.in.: podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego - Grażyna Prawelska-Skrzypek, przewodniczący Ruchu Autonomii Śląska – Jerzy Gorzelik, prezes Związku Górnośląskiego – Józef Buszman, wiceprzewodniczący Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego na Śląsku Opolskim – Bernard Gaida, prezes TVS – Telewizja Silesia – Arkadiusz Hołda."

PIERWSZA MYŚL JEST MOCNO NIEPOKOJĄCA. JEŻELI NA PRAWDZIE POLEGAJĄ OŚWIADCZENIA RESPONDENTÓW-ŚLĄZAKÓW, TO 60 TYS. OSÓB SPOŚRÓD NICH NIE ZNA ŻADNEGO JĘZYKA OBCEGO! OZNACZA TO, ŻE CI LUDZIE DOBROWOLNIE TWORZĄ ZAMKNIĘTE KRĘGI LUDZI SPRAWNIE KOMUNIKUJĄCYCH SIĘ TYLKO MIĘDZY SOBĄ! SZANOWNI PAŃSTWO, NASZE DZIECI MOGĄ NIE CHCIEĆ KOŃCZYĆ STUDIÓW, BA NAWET W POŚPIECHU DO SWEJ DOROSŁOŚCI MOGĄ ZAPOMNIEĆ O MATURZE, ALE NIE WOLNO NAM I IM ZAPOMINAĆ O JĘZYKU OBCYM! KTOKOLWIEK Z PAŃSTWA PODRÓŻOWAŁ PO KRAJACH BENELUKSU, ALBO SKANDYNAWII, TO DOSKONALE WIE, ŻE OBYWATELE TAMTYCH PAŃSTW DOBRZE ZNAJĄ MINIMUM JEDEN JĘZYK OBCY, CZĘSTO DWA I WCALE NIERZADKO TRZY! NIE "SKAZUJMY" NASZYCH DZIECI I WNUKÓW NA TWORZENIE DOBROWOLNYCH GETT W SERCU EUROPY I W XXI WIEKU!!! MAŁE I ŚREDNIE NARODY, ABY SPROSTAĆ NAPIERAJĄCEJ ZEWSZĄD KONKURENCJI INNYCH LUDZI NASZEJ "GLOBALNEJ WIOSKI" NIE MOGĄ BYĆ NIEME, NIEROZUMIEJĄCE CO DO NAS ŚWIAT MÓWI I CZEGO OD NAS OCZEKUJE.

DRUGA MYŚL, TO BARDZO CIESZY FAKT, ŻE NIEKTÓRZY PRZEDSTAWICIELE LUDU ŚLĄSKIEGO, KTÓRY PODZIWIAM I BARDZO SZANUJĘ, PRZYSTĄPILI DO PRAC NAD KODYFIKACJĄ DIALEKTU ŚLĄSKIEGO, KTÓRY JEST PODSTAWĄ WYODRĘBNIENIA NARODU. NIE MOŻE BYĆ TAK, ŻE W ZALEŻNOŚCI OD SYMPATII NP. DO JĘZYKA NIEMIECKIEGO, WTRĄCA SIĘ NADZWYCZAJ DUŻO PRZEKRĘCONYCH SŁÓW NIEMIECKICH, TWORZĄC PRZEZ TAKI ZABIEG KIEPSKĄ NAMIASTKĘ JĘZYKA - BY NIE POWIEDZIEĆ ŻAŁOSNĄ PARODIĘ - INNI ZAŚ JAKIŚ ZLEPEK POLSKO-MORAWSKO-ŚLĄSKI. NIE MOŻE BYĆ TAKA SYTUACJA, ŻE NIEMAL W KAŻDEJ ŚLĄSKIEJ WSI, MIASTECZKU, JEST INNA ODMIANA GWARY ŚLĄSKIEJ. MYŚLĘ, ŻE CHYBA DLATEGO, LUD ŚLĄSKI NIE STWORZYŁ SWOJEJ, ORYGINALNEJ LITERATURY NARODOWEJ - NIE LICZĄC BER (BAJEK) ŚLĄSKICH I RUBASZNEGO ALE POZBAWIONEGO WULGARYZMÓW HUMORU ŚLĄSKIEGO, KTÓRY OSOBIŚCIE BARDZO LUBIĘ. MOIM SKROMNYM ZDANIEM (PODKREŚLAM, ŻE NIE JESTEM JĘZYKOZNAWCĄ) W MYŚL DEFINICJI NARODU, ISTNIEJĄCE FORMY ODRĘBNOŚCI ŚLĄSKIEJ SĄ W CHWILI OBECNEJ NIEWYSTARCZAJĄCE DO UZYSKANIA STATUSU MNIEJSZOŚCI NARODOWEJ.

NA KONIEC TEGO POSTU, SZCZERZE ŻYCZĘ MOIM ŚLĄSKIM PRZYJACIOŁOM, ABY AMBITNE PLANY POWOŁANIA ŚLĄSKIEJ NARODOWOŚCI SPEŁNIŁY SIĘ JESZCZE ZA MOJEGO ŻYCIA. UWAŻAM, ŻE LUD ŚLĄSKI NA TO W PEŁNI ZASŁUGUJE I TO OD DOBRYCH PARU WIEKÓW. ALE NA ZBIOROWE POJĘCIE "NARODU" SKŁADA SIĘ WIELE CZYNNIKÓW, SPOŚRÓD KTÓRYCH NA CZOŁO WYBIJA SIĘ KODYFIKACJA JĘZYKA NARODOWEGO I STWORZENIE ORYGINALNEJ NARODOWEJ LITERATURY. PRZY NASTĘPNEJ OKAZJI, PRZYJRZYMY SIĘ HISTORII TWORZENIA SIĘ UKRAIŃSKIEJ TOŻSAMOŚCI NARODOWEJ, KTÓRA TO MOŻE BYĆ PO CZĘŚCI WZOREM DO NAŚLADOWANIA DLA POTENCJALNYCH TWÓRCÓW NARODU ŚLĄSKIEGO.

Pozdrawiam

Pytamy o strój,
lekceważąc istotę człowieka.
(przysłowie abisyńskie)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Śro 12:07, 24 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna -> Hyde Park Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin