Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna

Co nowego w pasiece - komunikaty i informacje
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna -> Gospodarka pasieczna
Autor Wiadomość
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Nie 11:56, 23 Mar 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

swego czasu zachęcałem i zachęcam nadal, aby zamiast ciasta miodowo-cukrowego na przedwiośniu dawać pszczołom "na główkę" po ramce dobrze obłożonej miodem lub cukrem. Przy układaniu gniazd na zimę zawsze wycofujemy z gniazd jakąś liczbę ramek, z których część jest dobrze obłożona pokarmem i te ramki idealnie nadają się do bardzo wczesnego dokarmiania rodzin pszczelich. Teraz, kiedy 22 marca pod Opolem zaczęły kwitnąć dzikie śliwy i tarnina wystąpił inny problem. Pszczoły te rameczki położone płasko na powałce ula, zaczęły zanosić nektarem. Jest to normalne, ponieważ te ramki są położone nad czerwiem, a jak wszystkim wiadomo, pszczoły w pierwszej kolejności zanoszą wolne przestrzenie nad czerwiem. W tej sytuacji, te ramki należy jak najszybciej zabrać z uli, bo szkoda by zgromadzony nektar znalazł się poza ulem. Uwaga! Przy okazji należy sprawdzić stan zapasów. U tych rodzin, w których matki zaczęły czerwienie bardzo wcześnie może brakować pokarmu! Dlatego rodzinom, gdzie wg naszej oceny brakuje pokarmu, to należy uzupełnić, albo pełnymi ramkami (po jednej z każdej strony gniazda), a przy ich braku, zadać ok. 2 kg ciasta miodowo-cukrowego.

Ramki z pokarmem lub ciasto miodowo-cukrowe można dawać pszczołom nawet przy ujemnej temperaturze (do - 10 stopni C,). Odwrotna sytuacja jest w przypadku odbierania ramek. Musi być ciepło (> +12 stopni C.), bo pszczoły masowo oblegają rameczki i przy niższych temperaturach nie udałoby nam się je zapędzić do ula. A na wiosnę każda pszczoła jest na wagę złota i dla rodziny pszczelej i dla pszczelarza.

Pozdrawiam


Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie.
..
Paulo Coelho


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 4:27, 29 Lip 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

w tym roku na wielu obszarach Niżu Polskiego lipa bardzo słabo nektarowała. W związku z powyższym należy jak najszybciej podkarmić pszczoły, tak aby nie były głodne. Wszyscy pszczelarze doskonale wiedzą o tym, że jeżeli pszczoły lotne nie mogą zabrać w wolu kilkanaście mg miodu, to nie pójdą w pole, nawet jeżeli pojawi się jakiś pożytek, np. nawłoć .

I druga sprawa, większość robotnic wylęgniętych z jaj składanych przez matkę teraz, aż do połowy sierpnia będzie zimowała. A królowe pszczół ograniczają czerwienie jeżeli nie ma w ulu minimalnego zapasu miodu lub cukru w ilości nie mniejszej niż 5-6 kg.

Te dwie uwagi poddaję wszystkim pod rozwagę i mam nadzieję, że w ogromnej większości przypadków, letnie karmienie pszczół pszczelarze mają już za sobą (oczywiście, dotyczy to tych pszczelarzy, którzy po przekwitnięciu lipy, gospodarują w warunkach "zielonej pustyni".

Jeżeli chodzi o moją pasiekę, to ja skończyłem to podkarmianie dopiero wczoraj. Po prostu, dwa tygodnie wcześniej, dość nieszczęśliwie (przypadkowo) doprowadziłem do rabunku. Trzeba było odczekać, aż dwa tygodnie! Jak doszło do tej katastrofy? Ze względu na oszczędnośćć czasu ja karmię pszczoły "na główkę", tzn. po zabraniu ramek nadstawkowych, wstawiam wiadra z 5-6 kg inwertu. Przez kilka lat zakarmiania pszczół podaną wyżej metodą nabrałem dużej pewności siebie i wykonywałem tę czynność jak automat - nie sprawdzając po założeniu wiader zachowanie pszczół. Aż do teraz! Jedna rodzina, w ogóle nie przejęła się faktem, że inwert kapie im na głowy (najprawdopodobniej znalazły w ulu suche miejsca) i pozwoliły syropowi wyciekać na zewnątrz. Dodam tylko, że była to silna rodzina i posiadająca tegoroczną matkę. Wielka tajemnica pszczół, dlaczego tak postąpiły. Po pół godziny, jak zaszedłem ponownie do pasieki - rabunek był powszechny - natychmiast woda, wyjęcie tego wiadra i maksymalne zwężenie wylotków. Przez tydzień nie można było ula otworzyć i jeszcze przez następny tydzień pszczoły były rozdrażnione, dopóki nie pojawił się pożytek z nawłoci. Odtąd mówię sam do siebie: PSZCZELARZU! W PRACY Z PSZCZOŁAMI NIGDY NIE BĄDŹ ZBYT PEWNY SIEBIE!!!

Pozdrawiam

Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 4:45, 29 Lip 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Nie 8:53, 24 Sie 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

z dnia na dzięń zrobiła nam się jesień. Dla tych pszczelarzy, którzy karmią pszczoły tradycyjnym pokarmem (syropem z sacharozy), jest to ostatni dzwonek na zimowe karmienie pszczół. Po prostu, do przerabiania syropu wykorzystamy letnie pszczoły, które i tak do połowy września odejdą, zaś pszczoła zimująca zajmie się produkowaniem ciał tłuszczowo-białkowych. Jak otworzymy ul, to na bocznych ramkach gniazda widać całe gromody pszczół, "dziwnie" spokojnych i pozornie nieaktywnych. To one właśnie przygotowują się do zimowli. Jeżeli opóźnimy karmienie syropem cukrowym, to pszczoła zimowa zostanie zmuszona do jego przerabiania, co nieco je osłabia.

Oczywiście, jeżeli spodziewamy się jeszcze jakichś pożytków (z nawłoci albo spadzi iglastej), to musimy opóźnić zimowe karmienie pszczół. Wówczas najlepiej jest zadać pszczołom jeden z wielu oferowanych przez przemysł - syropów pszczelarskich. Wówczas praca pszczół polega na przeniesieniu syropu z podkarmiaczki do komórek pszczelich i na niewielkim odparowaniu nadmiaru wody (około 5 %). Dodam tylko to, że ja w swojej pasiece od ładnych paru lat stosuję syrop przemysłowy dopiero po 1 września (po odwirowaniu niewielkich ilości miodu nawłociowego) bez żadnego, negatywnego wpływu na zimowlę pszczół.

Ale nie ma róży bez kolców, inaczej mówiąc nie ma idealnej paszy dla pszczół. Wg mojego rozeznania w Polsce, oferowane przez przemysł syropy pszczelarskie zawierają za dużo glukozy i maltozy. Ta ostatnia składa się z dwóch cząsteczek glukozy, która po rozbiciu przez enzymy zawarte w ślinie pszczół zwiększają procentową zawartość glukozy w tym syropie. A jak wszyscy pszczelarze wiedzą za krystalizację miodów i syropów odpowiedzialna jest... glukoza. Dla przykładu, te miody, które zawierają mało glukozy krystalizują bardzo długo (miód gryczany i akacjowy), a te gdzie jest głównym składnikiem - krystalizują bardzo szybko np. miód rzepakowy. Podobnie jest z syropami przemysłowymi dla pszczół - te z nich, których sumaryczna zawartość glukozy jest niska, krystalizują słabiej i na odwrót. Mamy też takie syropy dla pszczół, które wprawdzie maltozy nie posiadają, ale za wprowadzona jest w znacznym procencie sacharoza. Ta z kolei składa się z cząsteczki fruktozy i cząsteczki glukozy. Po rozłożeniu przez enzymy sacharozy na cukry proste, znowuż mamy zwiększoną zawartość glukozy w syropie.

Ponieważ na rynku polskim nie ma syropów dla pszczół o niskiej zawartości glukozy, to pszczelarz musi bardzo uważnie formować gniazda na zimę. Po prostu syrop w ramkach nie obsiadanych pszczołami skrystalizuje na kamień i w warunkach zimowych będzie dla pszczół bezużyteczny. Takie ramki ze skrystalizowanym syropem będzie można użyć dopiero do wiosennego dokarmiania pszczół, które wtedy intensywnie rozwijają się i w związku z tym zapotrzebowanie rodziny na pokarm węglowodanowo-białkowy jest bardzo duże i warunkach niekorzystnej pogody "ruszą" na skrystalizowany syrop. Oczywiście, jest to możliwe tylko w silnych rodzinach. Dlatego powtarzam raz jeszcze - zimujmy tylko silne rodziny i uważnie układajmy gniazda na zimę, tak aby nie były one za duże w stosunku do siły pszczół.


Nie starajmy się poprawiać świat,
poprawiajmy siebie..
.

Mahesz Prasad Warma

Pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Pon 9:39, 01 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Nie 7:23, 21 Wrz 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

przeglądając strony różnych pszczelarzy trafiłem na stronę p. Tomasza Miodka, który nagrał filmik i umieścił na You Tube pt. "Robal na warrozę",
w którym opisuje pajęczaka 10 razy mniejszego od samic warrozy i który ja skutecznie zwalcza. Oto ta strona: [link widoczny dla zalogowanych] .

Gdyby ta metoda okazała się tak skuteczna jak p. Miodek opisuje to po pierwsze mielibyśmy wreszcie najskuteczniejszą metodę walki biologicznej z tą chorobą, a po drugie może skończyłaby się chemia w ulu?

Zawsze trzeba podejmować ryzyko.
Tylko wtedy uda nam się pojąć,
Jak wielkim cudem jest życie...
Paulo Coelho


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Nie 7:23, 21 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Pią 9:11, 26 Wrz 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

dziwny jest ten rok 2014. Nie dość na tym, że wiosna była bardzo wczesna, a zbiory miodu z wyjątkiem pierwszego (rzepak, albo wielokwiat wiosenny) były dość słabe, to i rodziny pszczele są nieco słabsze niż poprzedniej jesieni.

Zaiste, dziwny jest ten 2014 rok!

Nie starajmy się poprawiać świat,
poprawiajmy siebie...

Mahesz Prasad Warma


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Śro 8:25, 08 Paź 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

czyżby miała sie powtórzyć zima z lat 2005/2006? Niestety, chyba tak. Świadczą o tym rozmowy z pszczelarzami i telefony z południowo-zachodniej Polski. Zanim, przejdę do krótkich podpowiedzi co jeszcze teraz można zrobić z pszczołami, pozwólcie Państwo na powtórzenie słów mojego śp. przyjaciela Ferdynanda Warwasa. Mawiał on tak: Wie Pan, że odkąd do nas przyszła warroza to każdy pszczelarz corocznie musi przejść przez test jesienno-zimowy. I drugie zdanie: Obecnie nasze pszczelarzenie składa się z sumy porażek i sukcesów. Jeżeli ma Pan sukcesów więcej niż porażek, to jesteś dobrym pszczelarzem, jeżeli pół na pół, to dużo jeszcze musisz się uczyć, jeżeli porażek jest więcej niż sukcesów, to jeszcze więcej musisz się uczyć, ale jeżeli twoje gospodarowanie w pasiece składa się z samych porażek - to daj sobie spokój z pszczołami!

No nie jest sztuką cytować kogoś i mądrzyć się przed pulpitem komputera, tylko co można doradzić jeżeli komuś już teraz giną pszczoły?

Po pierwsze - nie ustawać w leczeniu pszczół z warrozy;
Po drugie - jeżeli tylko warunki atmosferyczne na to pozwalają, to łączyć najsłabsze rodziny (nawet po 3-4 razem), nie patrząc na matki, bo jak nie będzie pszczół to i tak nie będzie matek choćby najcenniejszych;
Po trzecie - maksymalnie ścieśnić gniazda - ramka wielkopolska do 5 ramek, dadant i warszawski nawet do 4 ramek;
Po czwarte - jeżeli ktoś ma takie możliwości, to najsłabsze rodziny przenieść do stebnika. Stebnikiem może być sucha nieogrzewana piwnica, jakaś komora (też sucha) lub chociażby wiata drewniana. Już samo osłonięcie uli od zimowych wiatrów może ułatwić przezimowanie;
Po piąte - modlić się żeby była krótka zima.
Po szóste - to już na wiosnę - wyciągnąć wnioski z popełnionych błędów w procesie leczenia pszczół z warrozy.

Pozdrawiam

Maciej Winiarski

Jeżeli nie potrafisz cieszyć się z małych rzeczy
Nie będziesz umiała cieszyć się z rzeczy wielkich

Ania Przybylska


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Pią 8:38, 10 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 8:39, 02 Gru 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

obserwując tegoroczne zachowanie samic V. destructor w naszej pasiece (znacznie obfitrze niż innych latach) oraz analizując średnie temperatury zimy 2013/2014 doszedłem do wniosku, że pasożyt ten spokojnie i w sposób nieprzerwany rozwijał się przez dwa lata!

Dowód? Oto on (dane dotyczą Wrocławia):

styczeń 2014 średnia temp. miesiąca wyniosła +1,44 stopnia C.;
luty ..............."............"..........."...........".......+ 0,07 " C,;
marzec .........."............"............".........."...... + 5,20 " C.;
kwiecień ........."..........."............"..........."...... + 8,70 " C.

Dane te świadczą, że matki cały czas mogły czerwić, a V. destructor rozwijać się. Stąd nasuwa się oczywisty wniosek, że "sezon" warrozowy musiał trwać bezustannie przez dwa lata. Stąd ogromne osypy tego roztocza podczas zabiegów warroabójczych tej jesieni oraz zwiększone upadki rodzin pszczelich w znacznej ilości pasiek w południowo-zachodniej Polsce.

W związku z tym, że dotychczasowy przebieg pogody nie wskazuje na to, aby miała wystąpić ostra zima - my pszczelarze będziemy musieli pomyśleć nad sztucznym przerwaniem czerwienia zimowego matek. Myślę, że będziemy musieli szerzej korzystać z izolatora dr Chmary, w którym zamknięta matka nie może składać jaj. Nawet okres dwumiesięczny przerwy w czerwieniu, np. w grudniu i styczniu może znacząco ograniczyć patogenność tego pasożyta na wiosnę.

Pozdrawiam

Maciej Winiarski

Zawsze wybierajmy najtrudniejszą drogę.
Tam nie ma konkurencji!


Charles de Gaulle


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Wto 8:45, 02 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Śro 17:13, 03 Gru 2014    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

W związku z tym, że dotychczasowy przebieg pogody nie wskazuje na to, aby miała wystąpić ostra zima - my pszczelarze będziemy musieli pomyśleć nad sztucznym przerwaniem czerwienia zimowego matek. Myślę, że będziemy musieli szerzej korzystać z izolatora dr Chmary, w którym zamknięta matka nie może składać jaj. Nawet okres dwumiesięczny przerwy w czerwieniu, np. w grudniu i styczniu może znacząco ograniczyć patogenność tego pasożyta na wiosnę.


Powyższy cytat z mojej wczorajszej wypowiedzi zawiera jeden poważny błąd. Przecież ani w grudniu ani w styczniu nie możemy wyszukiwać matek w ulach. Należy je wyszukiwać jak jest ciepło w październiku i wkładać do izolatorów. W związku z tym okres bezczerwiowy może nam się wydłużyć jeszcze co najmniej o miesiąc. Z wypuszczeniem królowej do ula jest mniej problemu i możemy to robić nawet przy + kilku stopniach C.

Nie robiłem tego jeszcze ale od następnej jesieni niewątpliwie to zrobię na około 10 rodzinach. O wynikach będę mógł napisać dopiero na wiosnę 2016 r.

Pozdrawiam

Maciej Winiarski

Zawsze wybierajmy najtrudniejszą drogę.
Tam nie ma konkurencji!


Charles de Gaulle


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Pią 20:35, 17 Kwi 2015    Temat postu:

Dobry wieczór Państwu,

jest już prawie ostatnia okazja, aby przyciąć skrzydełko matce, ponieważ łatwo jest ją teraz wyszukać. Ja robię to w ten sposób, że naprzód wykonam jakiś przegląd, tak aby palce przeszły zapachem kitu pszczelego, w rodzinie w której szukam matkę, łapię ją za boki tułowia (za odwłok nie wolno, bo bardzo szybko oddycha i trzymając za odwłok uniemożliwiamy to oddychanie i po 15-20 sekundach królowa traci przytomność), no i na wysokości 1/3 licząc od tyłu - ucinam maleńkimi nożyczkami jedno skrzydełko. Proszę uważać na nogi, bo usiłując wyzwolić się - wywija tylne nogi pod same skrzydła. Należy tak ją złapać, aby nogi były poniżej jej odwłoka.

Brak skrzydełka nie ma najmniejszego wpływu na nieśność matki, natomiast uniemożliwia ucieczkę roju z pasieki i nie musimy tracić czas na ściąganie go z drzew. Oczywiście, uwaga ta dotyczy tylko roi-pierwaków. Jeżeli nie zrobimy porządku w rodzinie z nastrojem rojowym, to drużak (na młodej matce) nam zechce uciec.

Darz miód

Zawsze wybierajmy najtrudniejszą drogę.
Tam nie ma konkurencji!

Charles de Gaulle


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Pią 20:38, 17 Kwi 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Nie 10:32, 19 Kwi 2015    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

jest już ostatni dzwon na wiosenne łączenie rodzin. Jest to możliwe bez wyszukiwania matek. Po prostu przekładamy ramki z pszczołami z jednego gniazda do drugiego. Oczywiście, musimy dać wspólny zapach. Ja to robię przy pomocy wody z kroplami miętowymi.

W leżakach, np. w ulach warszawskich można między obiema rodzinami dać pionową kratę odgrodową, którą zabieramy dopiero przy tworzeniu miodni. W ten sposób dwie matki czerwią w tym samym ulu, co przyczynia się do szybkiego rozwoju rodziny pszczelej. Po połączeniu (zabraniu kraty odgrodowej) pszczoły same wybierają matkę, którą uważają za lepszą.

Podobnie postępujemy w ulach stojakach, np. w ulu wielkopolskim. Różnica jest tak, że między dwiema rodzinkami dajemy dobrze obłożoną cukrem ramkę, która oddziela obie rodziny. Przez jakiś czas obie rodzinki zgodnie pracują, w końcu po dwóch-trzech tygodniach te rodziny łączą się, oczywiście wybierając lepszą matkę.

Metodę wyżej podaną, opisałem ponad 20 lat wstecz w "Pszczelarstwie"
i nadal przy łączeniu rodzin stosuję tę metodę z bardzo dobrymi wynikami.

Darz miód

Zawsze wybierajmy najtrudniejszą drogę.
Tam nie ma konkurencji!

Charles de Gaulle


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Wto 21:12, 26 Maj 2015    Temat postu:

Dobry wieczór Państwu,

wiosną i wczesnym latem, zdarza się, że osiedlają się mrówki w ulu. Jeżeli chodzi o mrowiska poza ulem tą są one w mojej pasiece pod ochroną, ponieważ poprzez zjadanie tego wszystkiego co pszczoły wyrzucą przez wylotek - przyczyniają się do ograniczania groźnych chorób pszczół.

Ale co zrobić z mrówkami "ulowymi", których współżycie z pszczołami w jednym domu nie jest możliwe, bo mrówki zjadają część larw i podkradają miód (są nim mniej zainteresowane)? Rozwiązanie problemu jest bardzo łatwe i nad wyraz skuteczne.

Tej wiosny na 67 rodzin dwie zostały zasiedlone przez mrówki. Odczekałem kiedy królowe mrówek zniosą mnóstwo jaj na felcu między gniazdem i nadstawką. Po zdjęciu nadstawki zmiatam na ziemię tyle mrówek ile się da, natomiast jaja mrówek wypalam palnikiem gazowym. Równocześnie drewniany felc przypalam do zarumienienia drewna.
Dzięki temu zapach ognia utrzymuje się długo i mrówki ponownie nie zasiedlają tego ula. Być może niszczone w ten sposób jaja (płomieniem) ma też swoje znaczenie odstraszające. Pragnę podkreślić, że metoda ta nie ma żadnego, negatywnego oddziaływania na pszczoły, które po "wyprowadzeniu się" mrówek - normalnie rozwijają się.

Oczywiście, sposób ten można stosować tylko w ulach drewnianych. Nie muszę chyba mówić, że należy zachować dużą ostrożność ze względu na to, ze w gnieździe są żywe pszczoły.

Pozdrawiam


Zawsze wybierajmy najtrudniejszą drogę.
Tam nie ma konkurencji!

Charles de Gaulle


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Sob 8:01, 23 Wrz 2017    Temat postu:

Dzień dobry,

w związku z tym, że zimy sa coraz cieplejsze należy poszukiwać nowych metod leczenia pszczół z warrozy. Poniżej podaję skrót mojego artykułu z "Pasieki" i dodatkowo wyniki tegorocznych obserwacji przy użyciu rabarbaru.

Wielokrotnie już o tym pisałem, że o warrozie powinniśmy pamiętać przez cały rok. Nie wracam już do tematu straszliwych szkód jakie ta choroba wywołuje wśród naszych pszczół, ale pragnę zwrócić uwagę, że są dwa okresy kiedy pszczelarz był dotychczas bezradny, ponieważ nie mógł leczyć pszczół, a warroza bezkarnie rozwijała się. Pierwszym okresem był okres pożytkowy, podczas którego żadne chemiczne środki nie wchodzą w grę, z obawy przed skażeniem miodu. Wielu pszczelarzy w całej Europie poszukuje ratunku dla pszczół w różnych roślinach. Jedni próbują spalać hubę, inni coś próbują z glistnikiem jaskółcze ziele. Pamiętam też, że austriaccy pszczelarze wykładali brzegi uli (między gniazdem i nadstawką), liśćmi paproci, ale jakoś te metody okazały się mało skuteczne.

Okazało się, że we Francji niektórzy pszczelarze zaczęli stosować liście rabarbaru. Również i ja zacząłem eksperymentować z tą rośliną. I okazało się, że część warrozy osypuje się i przy wielokronym stosowaniu tej rośliny w okresie od maja do końca sierpnia - pszczoły wchodzą w najtrudniejszy okres przygotowań do zimy - zupełnie zdrowe. Oczywiście, rabarbar jesienią nie może być stosowany, bo ta roślina w ramach przygotowań do okresu zimowego we wrześniu część nadziemna tych roślin usycha, a ich karpy pozornie martwe przeczekują okres chłodów zimowych, by wczesną wiosną energicznie zacząć się rozwijać.

Jak stosuję rabarbar? U ściętych liści ogonki liściowe (najwartościowsze) rozbijam młotkiem, tak aby nie były zbyt grube.Liść i zgnieciony ogonek liściowy kładę na kratę odgrodową między gniazdem a miodnią. W maju i czerwcu zabieg ten stosuję przy każdym przeglądzie rodzin, czyli od 1-3 razy (średnio dwa razy na miesiąc), a w lipcu i sierpniu zabiegi te prowadzone są specjalnie po 4 razy w miesiącu (co 7-8 dni). Przygotowanie rabarbaru dla 70-pniowej pasieki trwa ok. 1 godz., a samo zakładanie tych liści ok. 5 godz., tak więc biorąc pod uwagę wyniki takiego leczenia, te zabiegi opłaca się przeprowadzać.

Jak Państwo wiedzą, duży dorodny liść rabarbaru prawie całkowicie przesłania kratę odgrodową. Rzecz jasna, utrudnia to pszczołom przechodzenie z gniazda do nadstawki i odwrotnie. Dlatego, prawie natychmiast zabierają się one do usuwania przeszkody i tną blaszkę liściową na drobne kawałeczki, które w większości przypadków wynoszą, a tylko część spada na dennicę. Taka sytuacja powoduje równomierne nasycenie atmosfery ula odparowywanym z liścia kwasem szczawiowym. A musimy wiedzieć, że w zależności od wielkości liścia, długości i grubości ogonka liściowego, i od stanu dojrzałości liścia (stare liście zawierają nieco mniej kwasu szczawiowego), zawiera on niemało kwasu szczawiowego bo od 1000 do 1500 mg. No i sprawa jest już dla wszystkich oczywista - to niezwykła pracowitość pszczół i pary tego kwasu skutecznie leczą nasze pszczoły, przy czym nie musimy zupełnie martwić się jakość miodu. Bo per analogiam do Amitrazy, jej aktywność na paskach do ścierania przez pszczoły (jeden pasek zawiera 500 mg tego środka)jest wielokrotnie niższa od amitrazy spalanej w Apiwarolu (12 mg). Każdy kwas w formie gazowej jest piekielnie reaktywny. Rzecz jasna dotyczy to również kwasu szczawiowego, który w roztworze wodnym jest wielokrotnie łagodniejszy od form gazowych. Ponadto, tak mała ilość par kwasu szczawiowego, nie ma najmniejszego wpływu na jakość miodu.

Rabarbar posiada również znaczną przewagę nad stosowanymi płynnymi rozcieńczeniami kwasu szczawiowego, bowiem absolutnie nie uszkadza pszczół. Wszak, wszyscy wiemy, że naukowcy stwierdzili, że polewaniem pszczół 3 % roztworem kwasu szczawiowego uszkadzamy niektóre pszczoły, ponieważ zbyt parząco działa taki roztwór na niektóre części ich ciała, np. na czułki i związku z tym uszkodzone pszczoły w rodzinie pszczelej są bezużyteczne i wkrótce umierają. Myślę, że dlatego właśnie p. prof. Chorbiński w swoich poradnikach zaleca jesienne użycie tych roztworów i tylko JEDEN RAZ NA SEZON.

Takich ograniczeń nie ma w przypadku stosowania rabarbaru, a teraz we wrześniu w naszej pasiece pszczoły są prawie idealnie zdrowe. Oczywiście, do zimy jeszcze daleko i te samice V. destructor, które przeżyły przyczynią się do wydania jeszcze 4-5 pokoleń warroz i w związku z tym na leczeniu rabarbarem pszczelarz nie może poprzestać. Ja zastosuję odymianie Apiwarolem poczynając od połowy października, i odymiam tak długo jak się da, jednak nie więcej jak 5 razy. Jeżeli nie zdążę wszystkich tabletek wykorzystać to odymianie dokończę w cieplejsze dni zimowe, a jeżeli takowych nie będzie to dopiero - wczesną wiosną.

Bardzo serdecznie zachęcam Koleżanki i Kolegów do podjęcia leczenia rabarbarem wg wyżej opisanego wzoru lub innym - przez siebie opracowanym - sposobem, bowiem ta metoda umożliwia nam leczenie pszczół niezależnie od sytuacji pożytkowej oraz świetnie przygotowuje pszczoły do zimowli, bo przecież wszyscy wiemy, że najlepiej zimują pszczoły wylęgnięte między 15 sierpnia a 15 września. A te pokolenia pszczół, przy dotychczas stosowanych metodach leczenia są najbardziej narażone na atak warrozy. Systematyczna ekspozycja rabarbaru pozwala tę grupę pszczół utrzymać w doskonałym zdrowiu i kondycji,
co daje nadzieję na szczęśliwe przezimowanie pszczół.

Kontrolne odymianie kilku rodzin wykazało we wrześniu br. osyp warrozy w ilości od 4 do 11 sztuk (śmiesznie niskie liczby!). W związku z powyższym 5 rodzin nie będzie w ogóle leczonych i jakie będą wyniki zimowli napiszę na wiosnę. Może uda się wyeliminować jesienne leczenie Apiwarolem. Jeżeli chodzi o schładzanie rodzin jesienią i zimą to nadal to kontynuuję i w coraz większym zakresie korzystam z izolatorów Chmary. Wczesną wiosną stosuję tylko olejki eteryczne.

Z pszczelarskim pozdrowieniami


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez Maciej Winiarski dnia Sob 8:08, 23 Wrz 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Czw 10:50, 18 Sty 2018    Temat postu:

Dzień dobry Państwu,

pomimo, iż teraz raczej rzadko bywam na forach pszczelarskich, to niektóre moje tematy sa nadal odwiedzane przez Forowiczów, w związku z tym postanowiłem od czasu do czasu coś napisać, na tyle, na ile czasu mi wystarczy.

Uparcie wracam do zimowego dokarmiania pszczół. Myślę, że ze względu na dotychczas dość łagodny przebieg zimy, jest zwiększone zużycie pokarmu w naszych rodzinach. Oznacza to, że rodziny, które jesienią dały się obrabować i czerwiące (szczególnie na młodych matkach) mogą zetknąć się z głodem. Dla pszczelarza chyba nie ma bardziej przykrej rzeczy, jak napotkanie pnia z wymarłą rodziną z powodu głodu. Aby tego uniknąć, to ja już w przyszłym tygodniu poddam wszystkim rodzinom ciasto-miodowo cukrowe w ilości nie mniej niż 1 kg na pień. Pozwoli to uniknąć przykrych niespodzianek w pasiece, a równocześnie pobudzi matki do czerwienia. Czy tak wczesne czerwienie jest konieczne? Gdybyśmy mieli późną wiosnę to nie bardzo, ale przy wczesnej to jak najbardziej takie podkarmianie jest wskazane. Ponieważ nie wiemy kiedy przyjdzie wiosna, to na wszelki wypadek zadaję ciasto bardzo wcześnie.
Uwaga!
Niezależnie od tego czy na zewnątrz jest temperatura dodatnia czy ujemna, prace te musimy wykonywać bardzo ostrożnie i szybko, unikając stukania w ul i innych wstrząsów! No i takie podkarmianie dotyczy pszczelarzy gospodarujących na niskiej ramce! W dadantach i warszawskich pszczoły nie powinny mieć problemu z brakiem pokarmu.

Bardzo serdecznie pozdrawiam


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Maciej Winiarski



Dołączył: 12 Sty 2010
Posty: 282
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 19 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Opola

PostWysłany: Pon 9:24, 10 Lut 2020    Temat postu:

Wszyscy cieszymy się z lotów pszczół w cieplejsze dni. Jednak przy masowych oblotach, uważajmy, aby nie przerodził się w... rabunki. 1 lutego było ciepło przez 5-6 godzin i te pszczoły, które obleciały się i obczyściły się zaczęły szukać pożytków... A w środowisku nic nie ma, to dlaczego nie spróbować u sąsiadów? W takim dniu pszczelarz powinien cały czas obserwować swoje pszczoły i te rodziny, które są rabowane należy zwęzić im wylotki. Oczywiście, po ochłodzeniu wylotki należy znowu poszerzyć. No i nie zapominajmy o wodzie, które pszczoły teraz bardzo potrzebują.

Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Czesław



Dołączył: 29 Paź 2006
Posty: 205
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Berest

PostWysłany: Pon 18:04, 10 Lut 2020    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Jest to strona tytułowa czasopisma pszczelarskiego w którym została opublikowana praca Państwa Macieja i Anny Winiarskich na temat zastosowaniu liści rabarbaru, do zwalczania warrozy w ulach.
Zachęcam do zapoznania się z jej treścią. Link do tego obrazu , umieściłem już raz , jednak z nieznanych przyczyn został on z forum usunięty.
Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Czesław dnia Pon 18:08, 10 Lut 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    Zobacz poprzedni temat : Zobacz następny temat  
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Karpacki Związek Pszczelarzy Strona Główna -> Gospodarka pasieczna Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Regulamin